Jorge Bucay

Jorge Bucay

Jorge Bucay urodził się 30 października 1946 roku w stolicy Argentyny. Jest lekarzem medycyny wyspecjalizowanym na Uniwersytecie w Buenos Aires w chorobach psychicznych i psychoterapeutą Gestalt. Mieszka i pracuje w Argentynie, dzieląc czas pomiędzy praktykę lekarską oraz konferencje, seminaria i wykłady w Ameryce i Europie. Poza tym pisze książki, artykuły, uczestniczy w audycjach radiowych i programach telewizyjnych o tematyce psychologicznej. Członek Amerykańskiego Stowarzyszenia Terapii Gestaltycznej i koordynator grup terapeutycznych i naukowych w Hiszpanii (Grenada) i Meksyku. Był Delegatem Argentyny na Międzynarodowym Kongresie Gestalt w 1997 roku w Cleveland (USA) i jest regularnie zapraszany przez Uniwersytety w Argentynie i Urugwaju. W latach 2002 i 2003 podróżował po Ameryce Łacińskiej i Hiszpanii, uczestnicząc w kursach i seminariach.

Książki doktora Bucay`a figurują na liście bestsellerów w Meksyku, Urugwaju, Chile, Kostaryce, Wenezueli, Portoryko, Hiszpanii, w Stanach Zjednoczonych, Brazylii i na Węgrzech, a teraz także możemy cieszyć się wydanym przez wydawnictwo Replika pierwszym tytułem w języku polskim "Pozwól, że Ci opowiem... bajki, które nauczyły mnie jak żyć". W niedalekiej przyszłości planujemy wydanie kolejnych 2 pozycji: "Kochać z otwartymi oczami" i "Listy do Claudii".

Życiorys napisany przez Jogre Bucaya w "Listach do Claudii":

Jestem najmłodszym synem urodzonym w rodzinie pochodzącej z klasy średniej niższej. Przez całe moje dzieciństwo sytuacja ekonomiczna w domu nie była najlepsza. Poza tym zawsze wydawało mi się, że rodzice chcieli mieć córkę zamiast kolejnego chłopca. Mój o 4 lata starszy brat cierpiał na zaburzenia związane z odżywianiem i pewnie dlatego mnie karmiono w nadmiarze. Byłem ślicznym grubiutkim dzieckiem i oczywiście "grubym" w szkole podstawowej, a później także średniej. W wieku 4 czy 5 lat zacząłem chorować na oskrzela i nawroty choroby uniemożliwiały mi uprawianie sportu, a wielokrotnie nawet wyjście na ulicę żeby pobawić się z kolegami.

Mój ojciec, od kiedy pamiętam, pracował od niedzieli do niedzieli, od świtu do późnego zmierzchu i zazwyczaj od stycznia do grudnia. Nie przypominam sobie żebym gdzieś z nim wychodził. Nie było meczów piłki nożnej, ani przejażdżek rowerowych, ani nawet długich spacerów. Dokładnie pamiętam jedno wyjście do cyrku i trzy na karuzelę. Kiedy był czas, brakowało pieniędzy. Matka na nas chuchała i dmuchała. Zawsze chciała wiedzieć o wszystkim. Jak mogłem mieć przed nią tajemnice? Wolny czas, który jej pozostawał po ciągłym nas kontrolowaniu, poświęcała na gotowanie, pójście na odległy rynek by zrobić zakupy zaoszczędzając przysłowiowego grosza, albo krochmalenie firanek ozdabiających szafki w kuchni.

Moi rodzice nigdy nie mieli czasu by z nami usiąść i porozmawiać o seksie, o trudach życia albo o niezbadanych tajemnicach śmierci. Tendencja mojej mamy do nadopiekuńczości oraz wątłość mojego brata sprawiły, że od dziecka czułem się pozbawiony przywileju bycia młodszym, zawsze miałem wrażenie, że muszę być tym silniejszym, tym, który może, który wytrzyma wszystko, bo jest w pewien sposób buntownikiem i szaleńcem. Przywracanie nas do porządku oscylowało pomiędzy krzykami i mocnymi słowami mojego ojca oraz wywołującymi wyrzuty sumienia manipulacjami matki.

W wieku lat 14 zacząłem na siebie zarabiać. W czasie, gdy się uczyłem, byłem biurowym chłopcem na posyłki, handlowałem jedwabiami, skarpetkami na ulicy, chodziłem od drzwi do drzwi namawiając na wczasy w sanatorium, byłem klownem, magiem, sprzedawcą w sklepie spożywczym i agentem ubezpieczeniowym. Pracowałem sprzedając notatki na uczelni, torebki, męskie ubrania i produkty chemiczne. Spędziłem wiele nocy na dyżurach w pogotowiu i pracowałem jako lekarz w klinice psychiatrycznej. Poza tym dorabiałem wizytami domowymi, a gdy i to nie pozwalało mi się utrzymać, na pewien czas zostawiłem mój zawód i zająłem się handlem artykułami sportowymi.

Kiedy miałem 15 lat... I tak mógłbym jeszcze długo.