Błękitny Ekspres.
Plan dla liderów dynamicznego wzrostu firmy
Bart Sayle, Surinder Kumar
Przekład: Jacek Lang
Tytuł oryginału: Riding the Blue Train. A Leadership Plan for Explosive Growth
Data wydania: 2009
Data premiery: 19 marca 2009
ISBN: 978-83-6038-389-6
Format: 155x240
Oprawa: Twarda z obwolutą
Liczba stron: 264
Kategoria: Poradniki
49.90 zł 34.93 zł
Ta inspirująca książka zmienia sposób myślenia o kulturze korporacyjnej, przywództwie i rozwoju.
Nowatorski poradnik biznesowy przedstawiający wyjątkowy program Breakthrough, którym objęto tysiące pracowników takich firm, jak Procter&Gamble, Nike, Visa, PepsiCo, Wrigley i British Airways. Błękitny Ekspres przedstawia pasjonujące przykłady rozwoju firm, w których z powodzeniem wykorzystano nowatorskie metody zarządzania poprzez inspirację i pracę zespołową.
Program Breakthrough oparto na prostym założeniu: „Aby zapewnić firmie dynamiczny wzrost, trzeba stworzyć odpowiednich ludzi”. Bart Sayle i Surinder Kumar przekonują, iż zamiast odgórnie narzucać nowe strategie, trzeba skoncentrować się na inspirowaniu postaw kreatywnych już od najniższych poziomów organizacji. Należy zaangażować wszystkich do realizacji wspólnego celu oraz odpowiednio pokierować potencjałem całego zespołu.
Po spełnieniu tych założeń, pracownicy przesiadają się z Czerwonego Pociągu postaw obronnych, zachowawczych i negatywnych do Błękitnego Ekspresu inspiracji, entuzjazmu i pracy zespołowej, co prowadzi do zdumiewających wyników.
Oryginalne wydanie niniejszej książki skierowane było do czytelników amerykańskich, co przysparza polskiemu odbiorcy zarówno pewnych niedogodności, jak i korzyści. Starałam się pracować nad książką w taki sposób, by uwypuklić te drugie, niosło to jednak ze sobą określone konsekwencje.
Niewiele jest w tej książce rozdziałów, które mogłyby bez skrótów i bez konieczności opatrywania tekstu przypisami posłużyć jako przewodnik po codzienności polskich osób z zespołem Downa. Odbiorca polskiego tłumaczenia znajdzie w nim za to wiele wzmianek o takich elementach amerykańskiej rzeczywistości, które są bardzo odległe od tego, co zna „z własnego podwórka”. Zdecydowałam się jednak dodać tylko nieliczne przypisy, wychodząc z założenia, że nie sposób, by książka pisana z myślą o amerykańskim odbiorcy stała się wyczerpującym, praktycznym poradnikiem dla polskiego rodzica czy opiekuna. Oczywiście, znaczną jej część można i należy tak traktować, wiele jest w niej jednak rad, opisów, objaśnień czy tez, które mogłam jedynie przełożyć na język polski; na polskie realia – już nie. Dlatego też polski czytelnik dostaje w swoje ręce przede wszystkim ważny materiał poglądowy, porównawczy, a dopiero w drugiej kolejności – poradnik. Książka ta ma ogromny potencjał jako swoista „baza dobrych praktyk”, pełna pomysłów i inspiracji dla wszystkich tych, którym zależy na poprawie sytuacji polskich osób z niepełnosprawnością intelektualną. Uznałam, że obarczenie tekstu dziesiątkami przypisów objaśniających meandry polskiej rzeczywistości osłabiłoby ten potencjał.
Pozwoliłam też sobie na pewną ingerencję w nazewnictwo, jakim posługiwali się niekiedy autorzy oryginalnego wydania. Było to tyleż wykroczenie przeciwko wierności oryginałowi, co zabieg – moim zdaniem – konieczny, by polski rodzic czy opiekun mógł przeczytać tę książkę bez zżymania się na stosowanie w niej określeń uznawanych u nas za nieprofesjonalne i deprecjonujące. Na amerykańskim gruncie dyskusja o celowości i dopuszczalności używania sformułowań takich jak „opóźnienie umysłowe”, „upośledzenie” czy „dziecko specjalnej troski” trwa od tak dawna, że niejako zatoczyła koło i stosowanie podobnej nomenklatury być może nie budzi już tylu kontrowersji. W Polsce jednak dyskusja ta ma dużo krótszą tradycję a środowiska – w tym zwłaszcza akademickie – osób związanych z problematyką niepełnosprawności intelektualnej walczą, z różnym skutkiem, o to, by zaprzestano stosowania tego typu sformułowań. Dochowanie wierności oryginałowi byłoby niepotrzebnym ciosem w owe wysiłki a ponadto pewnie zniechęciłoby wielu do zagłębienia się w warstwę merytoryczną tej książki. Posługiwałam się więc pojęciami „niepełnosprawność intelektualna” i „osoba z niepełnosprawnością intelektualną”, które może nie są tak zgrabne jak ich mniej neutralne odpowiedniki, nie budzą jednak tylu kontrowersji a ich stosowanie jest zgodne z praktyką przyjętą w polskich publikacjach o tej tematyce.
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.