Blogostan
Data wydania: 2012
Data premiery: 29 maja 2012
ISBN: 978-83-7674-178-9
Format: 130x200
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 308
Kategoria:
29.90 zł 20.93 zł
Kiedy Internet staje się narzędziem manipulacji i nadużyć…
Dla Sylwii ucieczką od problemów: chłopaka myślącego tylko o zabawie, szefa zalegającego z wypłatą, matki niemogącej sobie poradzić ze zdradą męża oraz tajemnicy ojca, jest założenie bloga. Początkowo to tylko forma rozrywki, jednak z czasem blogowanie wciąga dziewczynę coraz bardziej, stając się prawdziwą obsesją.
Antidotum na kłopoty powoli staje się trucizną…
Dynamiczne postaci, ciekawa główna bohaterka, życiowe problemy, codzienność, podane z nutką humoru i pewną refleksją, którą otrzymujemy po zakończeniu lektury.
Polecam, wejdźcie razem z bohaterką, Sylwią, w ten stan, zwany Blogostanem.
Agnieszka Lingas-Łoniewska
– Moja siostra ma jutro urodziny. Zupełnie nie wiem, co mam jej kupić. – Jarek usiadł na biurku Beaty. – Doradź koledze!
– Dlaczego ja?
– Bo jesteś kobietą.
– I? – Beata rozłożyła ręce.
– Kobiety zawsze wiedzą, jaki prezent wybrać.
– Cwaniak. Kobiety wiedzą, a facetom nawet nie chce się pomyśleć – odpowiedziała, ale po chwili, widząc minę Jarka, dodała:
– Może perfumy?
– Perfumy? Nieee, kochance może, ale siostrze? Nie chcę wydać zbyt dużo kasy.
Beata spojrzała na Jarka zaciekawiona.
– Najlepiej wcale, co? – zapytała ironicznie.
– Najlepiej! – potwierdził rozpromieniony Jarek.
Jego przesadna oszczędność znana była wszystkim współpracownikom.
– To narysuj jej laurkę!
– Wiesz, nie mam talentu… Ale może narysujesz za mnie?
– Jarek popatrzył błagalnie na Beatę.
Oboje zamarli i wstrzymali oddech niczym dwa kocury, które za chwilę przystąpią do walki. Ona obserwowała jego twarz, by znaleźć cokolwiek, co pomogłoby określić jego intencje. Żartuje czy mówi serio? Jarek był najbardziej nieprzewidywalną osobą, jaką miała okazję poznać w swoim czterdziestoletnim życiu.
– Żartowałem, ha, ha, ha – odezwał się w końcu.
– A ile możesz wydać?
– Trzy dychy. Może trzydzieści pięć. Może czterdzieści, w końcu to moja jedyna siostra. Młoda i głupia, ale siostra.
– Tak, ta sama krew, te same geny, ten sam poziom inteligencji!
– Beata uśmiechnęła się do siebie.
– Coś w tym jest. – Jarek nie dostrzegł tej złośliwości. – I jest tak samo ładna jak ja. A może nie? Może ja jestem ładniejszy?
Jarek miał najdłuższy staż pracy w ich firmie, był też jedynym (nie licząc szefa) mężczyzną. Przez lata pracy z kobietami zyskał umiejętność spojrzenia na świat ich oczami, jednocześnie zatracając swoją pierwotną męskość. Jego specyficzne poczucie humoru czyniło go pożądanym towarzyszem rozmów w celach relaksacyjnych.
Na dłuższą metę Jarek był jednak męczący.
– Beata, co mam kupić?!
– Nie wiem, cokolwiek kupisz, to jeszcze musisz kupić papier ozdobny i to zapakować. To też wydatek…
– Zapomnij! – przerwał oburzony. – Nie będę płacił za papier, który po chwili zostanie rozerwany! Skup się na prezencie!
– Nie wiem, Jarek, może książkę?
– Ty, książka to dobry pomysł. Tylko jaką? Myślisz, że ucieszyłaby się z książki o sportowych samochodach?
– Twoja siostra?
– Nooo, mogłaby mi ją pożyczać…
– Wątpliwa radość, przynajmniej dla twojej siostry.
– To co mam jej kupić?
– Jakąś babską opowieść.
– Rzuć mi może jakiś tytuł. Pójdę do księgarni i ogłupieję, przecież tam jest tyle książek!
– Nie wiem. Ja mało czytam, ale może Sylwia coś ci doradzi? Ona mówiła, że uwielbia czytać.
Beata i Jarek jednocześnie spojrzeli na Sylwię. Siedziała nieruchomo przy biurku obok. Była nowym pracownikiem agencji. Dwa lata temu skończyła studia. Miała mnóstwo zapału i energii do pracy. Pracowała z nimi dopiero od trzech tygodni, ale nie bała się podejmować nowych wyzwań. W chwili, w której na nią spojrzeli, siedziała zapatrzona w ekran swojego komputera. Tylko źrenice zdradzały fakt, że żyje, gdyż poruszały się szybko od lewej do prawej strony. Palce kobiety nieruchomo wisiały nad klawiaturą.
„Wybrałam już tytuł bloga, jego wygląd graficzny…” – W głowie Sylwii kłębiły się myśli. – „Cholera, teraz muszę napisać kilka słów o sobie. To jest najtrudniejsze”. Po chwili jej palce zaczęły rytmicznie uderzać w wybrane klawisze.
Witajcie na moim blogu. To miejsce, w którym możecie się zatrzymać. Na krótką lub dłuższą chwilę. Mam na imię Sylwia. Jestem blondynką w rozmiarze trzydzieści sześć. Zaczynam dziś prowadzić pamiętnik internetowy. Zapraszam was do swojego świata. Będzie się działo…
– Sylwia, poleć mi coś dobrego. – Usłyszała jakiś głos. – Sylwia! Halo!
– Tak? – Spojrzała nieprzytomnie na Jarka.
– Nie śpij!
– Nie śpię, pracuję! – warknęła.
– Właśnie widzę. Pasjonującą masz pracę… – Jarek zaczął się denerwować.
– Nie kłóćcie się, dzieci! – Beata zdecydowała się zgasić konflikt w zarodku. – Jarek chciał cię prosić, byś poleciła mu jakąś dobrą książkę. No wiesz, jakąś babską. Chce kupić siostrze.
– Dlaczego ja?
– Bo przecież lubisz czytać.
– Czytanie to moja pasja.
– Czy ostatnio czytałaś coś, co mogłoby się spodobać dwudziestolatce?
– Ale… Nie mogę tobie polecić książki.
– Jak to?
– Zwyczajnie – przez chwilę Sylwia zawahała się – ja nie czytam książek.
– Lubisz czytać, ale nie czytasz książek? Nie rozumiem.
Sylwia poczuła, że musi wytłumaczyć, o co chodzi. Inaczej koledzy wezmą ją za dziwadło.
– Nie przepadam za czytaniem książek.
– To co czytasz? Gazety? Ulotki? – Jarek zaczął się wygłupiać.
– W książkach wszystko jest takie… takie… – Sylwia zacisnęła usta, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa – takie rozciągnięte. Niebo jest wyjątkowo bezchmurnym i bladoniebieskim sklepieniem niebieskim. Drzewo nie jest po prostu drzewem.
Jego brązowe i powykręcane gałęzie rozpościerają się nad bohaterem. Bohater, zamiast się zakochać, czuje niesamowite ciepło rozgrzewające go od środka, jego krew zaczyna płynąć coraz szybciej, uderzając o falochron mózgu. Rozumiecie, o co mi chodzi?
– Yhm – przytaknęła Beata. – W książkach zawsze drażniły mnie bardzo długie opisy przyrody.
– No właśnie! – Sylwia zauważyła zrozumienie w oczach Beaty. – W książkach męczą mnie nazbyt rozbudowane opisy. Przesyt przymiotników. Masakra. Lubię konkrety. Szkoda mojego czasu na odczytywanie wyrazów bez znaczenia.
– No wiesz, ale one mają pomóc twojej wyobraźni…
– Mojej wyobraźni nie trzeba pomagać. Dlatego czytam blogi.
– Blogi? – Jarek spojrzał na Sylwię pytająco.
– Blog, czyli internetowy pamiętnik.
– Właśnie, to ostatnio popularna forma – dodała Beata.
– Sama myślałam do niedawna, że blogi to takie bla, bla, bla. Ale ostatnio się przekonałam. Niektóre są naprawdę ciekawe.
– Tak, autor bloga pisze swego rodzaju pamiętnik. Publikuje go w sieci. Każdy może wejść, przeczytać jego wpisy, skomentować. I to wszystko anonimowo. Dzięki temu blog to miejsce, w którym można zobaczyć kawałek prawdziwego życia, prawdziwych emocji.
– Taki Big Brother, ale do czytania? – Jarek nadal nie mógł zrozumieć.
– Dokładnie. Lecz wciąga dużo bardziej…
– To już rozumiem. – Jarek ucieszył się. – Wy po prostu lubicie podglądać ludzi!
– Swoją drogą ciekawe, kto decyduje się pisać bloga? – Beata zamyśliła się. – To jest przecież odzieranie siebie z intymności. Pewnie jacyś dziwni ludzie, którzy nie mają przyjaciół.
„Kto pisze bloga? Dobre pytanie!” – pomyślała Sylwia. Spojrzała na ekran swojego komputera i przeczytała: Mam na imię Sylwia. Jestem blondynką w rozmiarze trzydzieści sześć… „Muszę to zmienić!” – zdecydowała błyskawicznie. – „Nie chcę zostać rozpoznana. Nie chcę, żeby ktoś znajomy skojarzył, że piszę bloga. To zbyt intymne”.
Mam na imię Sylwia. Jestem radosną dziewczyną, która stoi na progu dorosłości. Za chwilę zacznę piąć się po szczeblach kariery. Skończyłam studia i po dwóch latach poszukiwań znalazłam wymarzoną pracę. W końcu! Mam też wyśnionego faceta i mnóstwo innych marzeń do spełnienia… Zapraszam was do swojego świata. Będzie się działo…
– Dziewczyny! Wróćmy do tematu głównego! Co mam kupić siostrze? – Jarek nie dawał spokoju.
– Kup jej bilety do kina! – Sylwia odpowiedziała mu na odczepnego.
– Myślałem, że mogę liczyć na waszą pomoc. – Odwrócił się obrażony.
– Oj, Jarek, oczywiście, że możesz! – Uśmiechnęła się Beata.
– Ale to jest twoja siostra! To ty powinieneś wiedzieć najlepiej, co może sprawić jej radość.
– Hm, może… Idę na lunch – dodał po chwili, zmęczony myśleniem.
– Idziecie ze mną?
– Nie! – Dziewczyny pokręciły głowami.
W pomieszczeniu zapanowała cisza. Nagle zadzwoniła komórka Sylwii.
– Halo?
– Dzień dobry, czy rozmawiam z Sylwią Michalak?
– Tak – odpowiedziała niepewnie.
– Przepraszam za nietypowe pytanie, ale czy jesteś córką Wiesława?
– Słucham? O co chodzi?
– Czy jesteś córką Wiesława? Wiesława i Marii?
– Tak, ale o co chodzi? Kto mówi?
– Tak? W końcu! Szukałem cię.
Sylwia spojrzała na wyświetlacz telefonu komórkowego. Zmarszczyła czoło. Numer nieznany. Nie lubiła odbierać telefonów od nieznajomych. Spodziewała się, że w słuchawce usłyszy pracownika banku, który będzie chciał jej wmówić, że najnowszy produkt jego banku jest jej niezbędny.
– Halo, kto mówi?
– Witaj. Mam na imię Paweł. Wiesz… dzwonię, bo dowiedziałem się właśnie, że jesteśmy rodzeństwem. Nie wiedziałem, że mam siostrę. – Usłyszała znów ten sam miękki, męski głos.
– To pomyłka… – odpowiedziała szybko. – Głupi żart! Ja nie mam rodzeństwa!
– Poczekaj! Twoja mama ma na imię Maria. Rozwiodła się z Wiesławem, gdy byłaś mała, prawda?
Mimo że słowa wypowiadane przez nieznanego mężczyznę były prawdą, Sylwia miała ochotę jak najszybciej zakończyć rozmowę. Wiesław rzeczywiście zostawił jej mamę dla innej kobiety.
– Wiesław ożenił się potem z moją mamą, a po roku ich wspólnego życia urodziłem się ja. Jesteśmy rodzeństwem. Wiem, że to, co teraz ode mnie usłyszałaś, może być dla ciebie szokiem. Rozumiem! Ja też jestem w szoku. Dopiero dziś dowiedziałem się o twoim istnieniu. Nasz tata umarł dwa dni temu. Porozmawiaj ze mną, proszę… Jestem twoim bratem, straciliśmy tatę, ale znaleźliśmy siebie.
– Przepraszam, jestem w pracy – zdołała wydusić z siebie.
– Dobrze, zadzwonię wieczorem. Do usłyszenia, siostrzyczko…
Blada Sylwia położyła telefon komórkowy na biurku. Wpatrywała się w niego, jakby liczyła, że ten ktoś zadzwoni jeszcze raz i przyzna się do głupiego żartu.
– Coś się stało? – zapytała Beata.
– Nieee… Nie, nie! – Trzykrotne zaprzeczenie miało przekonać samą Sylwię. – To była pomyłka!
– Mam dzisiaj o osiemnastej prezentację oferty, chcesz pójść ze mną?
– Bardzo chętnie, Beatko.
– To zapisz adres. Bądź za dziesięć szósta.
Sylwia zanotowała w kalendarzu miejsce spotkania.
„Rany, co teraz?” – zaczęła w myślach powtarzać pytanie.
– „Co teraz? Powiedzieć mamie? Co teraz? Może to jakiś głupi żart? Pomyślę o tym później”.
Chwilę później w pomieszczeniu rozległo się miarowe stukanie w klawiaturę.
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.