Dzielnica czerwonych jabłek
Data wydania: 2011
Data premiery: 09 lutego 2011
ISBN: 978-83-7674-093-5
Format: 120x200
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 240
Kategoria:
25.90 zł 18.13 zł
Powieść o miłości i problemach egzystencjalnych osadzona we współczesnej polskiej rzeczywistości.
Joanna to niezbyt szczupła, niezamężna szatynka. Rzadko wychodzi z domu, zamartwia się swoim wyglądem, mieszka tylko z kotem. Od dzieciństwa żyje w cieniu siostry, w piątkowe wieczory ogląda w łóżku filmy, a zamiast sprzątać – nałogowo czyta książki. Jak na typową szarą myszkę przystało, pracuje w biurze. Tu jakieś spotkanie, tu zaległy mail do Buby w sprawie żeberek, kurczaków lub uproszczonej instrukcji obsługi mężczyzn… Nuda? Tylko do czasu. Oto na drodze Joanny staje Czapla. Nie zwykła, pospolita czapla, ale ON – ze swoim pięknym nosem, powalającym na kolana niskim głosem i cholera wie czym jeszcze. Typowy bohater komedii romantycznej, który ma wywrócić świat bohaterki do góry nogami. Czy tak się stanie?
Pierwsza miłość z wiatrem gna,
z niepokoju drży
Druga miłość życie zna
i z tej pierwszej drwi
A ta trzecia jak tchórz
w drzwiach przekręca klucz
I walizkę ma spakowaną już.
Bułat Okudżawa
Trzy miłości
Przyszedł mail od Buby.
Kochana Joasiu, oczywiście wczoraj nie zdążyłam dokończyć, bo Bolek wściekły postawił mi przed oczami kartkę z wielkim napisem „CHCEM PIEROGI!!!!” i musiałam odłożyć słuchawkę.
Więc teraz Ci piszę.
Pamiętaj, mężczyźni mają budowę uproszczoną.
Punktem centralnym jest penis, od którego rurko-kabelki prowadzą do serca, żołądka i mózgu. To ostatnie połączenie jest najmniej dopracowane, gdyż kabelek często się zatyka i zawiesza, w związku z czym ciało męskie posiada dwa odrębne, autonomiczne ośrodki decyzyjne, walczące ze sobą o władzę. Najczęściej mózg wychodzi z tych zmagań pokonany, z reguły poprzez odbieranie zniekształconego obrazu rzeczywistości. Zaburzenia przekazu sprawiają, że bazyliszek z setką zębów w paszczy postrzegany jest przez mózg męski jako niezwykle kompetentny specjalista od marketingu i zarządzania płci żeńskiej, pod warunkiem, że bazyliszek systematycznie zapomina włożyć biustonosz przed wyjściem do pracy i często oblizuje paszczę.
Do penisa wraz z okablowaniem przyczepione są nogi, służące do gonienia kobiet, oraz ręce przeznaczone do ich przytrzymywania i odpędzania konkurencji. Organizmy męskie biegną zawsze za kobietami o wąskiej talii i wysilają się tak długo, aż talia straci wiotkość i zacznie się wybrzuszać. Wtedy łowca zaczyna poszukiwać nowej wąskiej talii, i czyni to na ogół nieprzerwanie przez jakieś 60 do 80 lat, chyba że wcześniej wystąpią problemy ze wzrokiem. Ale nawet w takich przypadkach wyczuwa atrakcyjne obiekty żeńskie. Prawdopodobnie posiadają oni coś w rodzaju sensora (wąchadełka-peryskopu na czubku penisa) nieznanego jeszcze nauce, który jest w stanie penetrować otoczenie nawet poprzez gruby mur betonowy.
Tak to generalnie wygląda, oczywiście są możliwe różne warianty, na przykład przewaga pierwiastków gastronomicznych nad aparatem seksualnym albo też całkowite wstrzymanie funkcji seksualnych w wyniku prowadzonych poszukiwań naukowych lub odwrotnie itp.
Ale to mi przypomina Ziutę, przyjaciółkę mojej mamy, której mąż umarł, gdy miała 65 lat. Kilka lat później przychodzę ja do niej na kawę, palimy sobie papierosy, a ona nagle mówi:
— Chodź, pokażę ci mój nowy obraz.
Zawsze obracała się w kręgach artystycznych, pełno miała malowideł, dosłownie całe ściany zapchane, ciekawa byłam, co sobie tym razem kupiła. Ale widzę, że ona mnie prowadzi do sypialni. Otwiera drzwi i mówi:
— Zobacz, jak ci się podoba?
Zbaraniałam. Na ścianie naprzeciw łóżka wisiał sporych rozmiarów obraz olejny, przedstawiający na czarnym tle wielki, dokładnie wymalowany penis w stanie gotowości, łącznie z lśniącymi w mroku jądrami… Artysta naturalistycznie przedstawił wszystkie subtelności kolorystyczne, wszystkie detale, z naprężonymi żyłami i blaskiem gładkiej główki włącznie.
Miałam wrażenie, że ten napięty i prawie drgający organ za chwilę wyrwie się z ram i zacznie skakać po meblach.
— Świetny, prawda? — spytała z dumą Ziuta. — Ja, jako wdowa, lubię sobie popatrzeć przed snem na coś ładnego.
I zaparzyłyśmy sobie herbatki, a Ziuta (potem Ci opowiem)
Muszę kończyć, bo Bolek pyta, czy aby nie zapomniałam, że dzisiaj jest dzień parzysty i nie wolno używać kminku. Jeśli się rozwiedziemy, to przez kminek. Bolek go nie cierpi, a ja nie lubię ciągle majeranku, tak jak on. Ale jutro jest siedemnasty, więc sobie to odbiję (wiesz, kapusta zasmażana z kminkiem, mniam mniam!)
Całuję Cię
Twoja Buba
PS: Kiedy w końcu przyjedziesz? oczywiście najlepiej w nieparzysty dzień, pa!
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.