Inna Ukraina. Zakarpacie — tu się zaczyna i kończy Europa
Data wydania: 2014
Data premiery: 14 października 2014
ISBN: 978-83-7674-411-7
Format: 145x205
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 228
Kategoria:
34.90 zł 24.43 zł
Dzisiejszy obwód zakarpacki przez kilkaset lat wchodził w skład Królestwa Węgier. Do sowieckiej Ukrainy włączył go Józef Stalin w 1944 roku. Zamieszkuje go 35 narodowości, mających charakter autochtoniczny.
Książka w formie reportażowo-publicystycznej pokazuje całe bogactwo regionu, jego bardzo złożoną historię i kulturę. Pokazuje bezwzględny proces sowietyzacji Zakarpacia i prześladowania mniejszości narodowych; opisuje też losy zamieszkujących te tereny nacji w wolnej Ukrainie i ich zmagania z ukrainizacją.
Głównym przesłaniem książki jest teza, że aspirująca do Unii Europejskiej Ukraina znajdzie w niej godne miejsce, jeżeli nauczy się przestrzegać praw mniejszości narodowych i zacznie traktować je jako część swojego bogactwa, a nie zagrożenie.
Niniejsza praca powstała jeszcze przed obecnymi tragicznymi wydarzeniami na Ukrainie. Mimo tego nie straciła nic ze swojej aktualności, wręcz przeciwnie. Jej główna teza brzmi: Ukraina dopiero wtedy stanie się pełnoprawnym członkiem wspólnoty europejskiej, gdy będzie przestrzegać praw mniejszości narodowych, zamieszkujących na jej terenie, a nie dążyć do państwa monoetnicznego i przymusowej asymilacji nie-Ukraińców. Realizowana dotąd polityka prowadzić będzie bowiem do ciągłych napięć, konfliktów i sporów z sąsiadami. Tak dzieje się i będzie dziać zawsze w wypadkach, gdy mniejszość mająca poczucie dyskryminacji ma charakter autochtoniczny, żyje od wieków w zwartych skupiskach, dominuje na danym terenie i uważa, że mieszka u siebie.
Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia na historycznej Podkarpackiej Rusi, która z woli Józefa Stalina po II wojnie światowej weszła w skład sowieckiej Ukrainy, części Związku Radzieckiego, i dziś stanowi obwód zakarpacki Ukrainy. Jak powiedział niedawno jeden z rosyjskich polityków, Stalin chciał w ten sposób ukarać Węgry, z którymi Podkarpacka Ruś była związana od zarania dziejów, za popieranie Hitlera, a także zdobyć dodatkowe poparcie dla ukraińskich komunistów. Ich apetyty terytorialne były nie mniejsze niż te ukraińskich nacjonalistów. Tylko w przypadku Polski Stalin nie zgodził się na ich zaspokojenie. Odrzucił postulaty przywódców ukraińskich komunistów, domagających się przyłączenia do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej regionu Chełma, Hrubieszowa, Zamościa, Tomaszowa, Jarosławia i Przemyśla. Na otarcie łez dostali natomiast Podkarpacką Ruś, którą szybko przekształcili w zakarpacki obwód Ukrainy. W ten sposób w skład Ukrainy trafił region wieloetniczny, którego związki z nowym państwem były słabe, żeby nie powiedzieć: żadne. Fakt ten dla ukraińskich komunistów nie miał znaczenia; bardzo szybko zaczęli wprowadzać tam swoje porządki.
Problem braku swoich ziomków w obwodzie rozwiązali jedną decyzją: wszyscy uważający się za Rusinów (którzy zresztą do dziś zachowali swoją tożsamość i odrębność) w ciągu jednej nocy zostali przemianowani na Ukraińców. Słowo „Rusin” zostało zakazane, podobnie jak używanie języka rusińskiego. Jednocześnie ukraińscy komuniści i podległe im służby przystąpiły do bezwzględnego niszczenia wszystkich instytucji pielęgnujących rusińską tożsamość narodową. Główny cios spadł na Kościół greckokatolicki, będący głównym oparciem mniejszości. Jego ordynariusza podstępnie zamordowano, księży aresztowano i zesłano do łagrów, a najbardziej opornych wymordowano. Ocaleli tylko ci, którzy zgodzili się przejść na prawosławie i ukrainizować Rusinów.
Mniejszość niemiecką i węgierską poddano eksterminacji, wysiedleniom i wszelkim możliwym represjom. Ludność słowacką i czeską „repatriowano” do Czechosłowacji, a tych, którzy pozostali w rodzinnych stronach, poddano asymilacji i wynarodowieniu. Wszystkie instytucje, w których mogli czuć się jak u siebie, zostały zlikwidowane bądź (jak struktury Kościoła katolickiego) mocno ograniczone. Z Rumunów postanowiono uczynić Mołdawian, a wszyscy inni musieli stać się Ukraińcami.
Później w polityce tej nastąpiły pewne korekty, ale dotyczyły one głównie Węgrów, o prawa których upomniał się Budapeszt, a także częściowo Niemców. Pozostałe nacje na możliwość odrodzenia musiały czekać aż do momentu rozpadu ZSRR. Dopiero, gdy zaczął się trząść w posadach, mniejszości narodowe, których oficjalnie w nim nie było, zaczęły wychodzić na powierzchnię i domagać się respektowania swoich praw.
Niepodległa Ukraina, która wyłoniła się z ruin Związku Radzieckiego, uznająca się za państwo demokratyczne, przyjęła szereg rozwiązań prawnych mających zagwarantować mniejszościom narodowym możliwości swobodnego pielęgnowania ich kultury, języka i tożsamości. Rozwiązania te nie były jednak konsekwentne; prace zatrzymały się w pół drogi i nie spełniły wszystkich oczekiwań mniejszości narodowych zamieszkujących obwód zakarpacki, zwłaszcza tych autochtonicznych. Rozmawiając z przedstawicielami wielu z nich, nie sposób nie odnieść wrażenia, że mają tyle, ile zdołali wydrzeć miejscowym władzom.
W XXI wieku w obwodzie zakarpackim pojawiły się banderowskie ruchy nacjonalistyczne, głoszące, że mniejszości narodowe żyjące w kraju to piąta kolumna obcych państw, zagrażająca swoim istnieniem integralności Ukrainy.
Poniższa praca pokazuje współczesną panoramę obwodu zakarpackiego, jego bogatą historię i problemy dnia codziennego jego mieszkańców, którzy usiłują zachować swoją tożsamość lub — tak jak Rusini — bezskutecznie walczą o prawo do uznania ich za naród. Książka w znacznej mierze ma na gruncie polskim charakter prekursorski, zwłaszcza że pisana jest z pozycji osoby życzliwej mieszkańcom, a nie ukraińskiego nacjonalizmu, który nie wiadomo czemu udziela się wielu polskim badaczom i dziennikarzom…
Praca powstała w ramach programu stypendialnego Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, której autor składa serdeczne podziękowania. Ma on nadzieję, że publikacja przyczyni się do kształtowania postaw tolerancji, wzajemnego zrozumienia i budowania zjednoczonej Europy.
Marek A. Koprowski