Jeszcze jeden raz
Karolina Janetta
Data wydania: 2023
Data premiery: 25 kwietnia 2023
ISBN: 978-83-67639-51-4
Format: 130/200
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 304
Kategoria: Literatura współczesna
44.90 zł 31.43 zł
Bo kochać trzeba umieć
Nina pomimo dobrej pracy i kochającego męża, chce na nowo poczuć swoją wartość.
W pogoni za szczęściem wikła się w romans z Emilem. Jednocześnie zaczyna odbierać głuche telefony, czuje się prześladowana. Dodatkowo w pracy szef stosuje wobec niej mobbing.
Nie radząc sobie z problemami, postanawia poszukać pomocy u specjalisty. Podczas pierwszej wizyty dochodzi do zbliżenia między nią a terapeutą.
Co takiego wydarzyło się w przeszłości, że codzienne życie Niny stanęło na głowie, a podejmowane przez nią decyzje jeszcze bardziej wszystko komplikują?
Ten spokojny, jesienny wieczór nie wyróżniał się niczym szczególnym. Był dokładnie taki, jak wie¬le poprzednich, które spędziła z kochankiem. Na zegarze właśnie dochodziła dziewiętnasta. Pierw¬sze krople deszczu, które zwiastowały, że niedługo nadciągnie większa nawałnica, opadały swobodnie na złotawo-brunatne liście drzew. Półmrok, który panował w pokoju, przecinały promienie światła wpadające zza okna. Latarnie po drugiej stronie ulicy świeciły żółtym blaskiem.
Nina mocniej owinęła się kocem i odłożyła książ¬kę na stolik. Spojrzała przez okno, w którym dostrze¬gła swoje odbicie. Smutne oczy wodziły za kroplami spływającymi po szkle. Rozpadało się na dobre. Przelotny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Zupeł¬nie jakby przeczuwała nadchodzącą ulewę. Zmarz¬nięte stopy wsunęła pod koc i sięgnęła po telefon.
Ekran rzucił ostre światło, a grymas niezado¬wolenia przemknął po jej twarzy. Dostała wiado¬mość od Wiktora. Nie była zaskoczona, że kolejny wieczór spędzi bez niego. Musiał dłużej zostać w pracy. Westchnęła przeciągle i jeszcze raz spoj¬rzała przez okno. Wiedziała doskonale, jak wyko¬rzystać ten czas. Nie lubiła samotności. Pragnęła poczuć ciepło i bliskość drugiej osoby. Czekała tylko na znak.
Nie miała ochoty nigdzie wychodzić, ale książ¬ka, którą właśnie czytała, wcale jej nie porwała. Ko¬lejny wieczór spędzony przy butelce wina wydawał się torturą. Telefon zgasł i w pokoju znów zapano¬wał mrok. Nina przymknęła powieki, wsłuchując się w kojący odgłos deszczu. Krople przyjemnie uderzały o parapet. Nastrój stał się melancholijny, a ona tak bardzo chciała od niego uciec.
Minął prawie rok od ślubu z Wiktorem. Coraz częściej w głowie Niny pojawiała się zdradziec¬ka myśl: Ucieczka. Czuła, że ją oszukał. Inaczej wyobrażała sobie ich wspólne życie. To nie była obiecana idylla. Już nawet nie czuła, że żyje. To on zabijał ją od środka każdego dnia.
Zacisnęła powieki, żeby powstrzymać łzy, któ¬re same cisnęły się do oczu. Nie pamiętała już, ile nocy przepłakała. Wszystko się sypało. Popeł¬niła błąd, zwodzona jego słodkimi obietnicami, skutecznie spijając je od pierwszego spotkania. Obiecywał nowy dom.
Prychnęła ze złości i gwałtownie podniosła się z kanapy.
Stała zupełnie sama w małym salonie. Dusiła się. Nadal tkwili w jej rodzinnym domu. Na dole mieszkała zrzędliwa matka, której Nina nienawidzi¬ła z całego serca. Negatywne emocje wzbierały już od jakiegoś czasu, a ona usilnie szukała dla nich uj¬ścia. Ostatnio, gdy jeszcze bardziej przybrały na sile, nie wiedziała, jak długo zdoła się powstrzymywać.
Sygnał SMS-a powstrzymał niekontrolowa¬ny wybuch złości. Sięgnęła po telefon z nadzieją w sercu i szybko odczytała treść wiadomości.
To był SMS od Emila. Iskierki podniecenia za¬lśniły w błękitnych tęczówkach Niny. Miała nieod¬parte wrażenie, że przyciągnęła go do siebie my¬ślami. Ta krótka wiadomość rozbudziła w niej coś, czego dawno już nie doświadczyła. Nie wiedzieć czemu płonęła na twarzy.
Wizja wieczoru zaczęła napawać ją opty¬mizmem. Jeszcze kilkanaście minut wcześniej zupełnie nic na to nie wskazywało. Nina znów zaczęła emanować podnieceniem, którego bra¬kowało jej od kilku dni. Baterie, w jednej chwi¬li, zostały naładowane do maksimum, a przecież jeszcze nawet nie wyszła z domu! To Emil wpra¬wił ją w to przyjemne uniesienie. Spowodował, że znów poczuła pożądanie. Na samą myśl robiło jej się cieplej tam na dole.
Zerwała się i pobiegła do łazienki, by spojrzeć w lustro. Poprawiła długie brązowe włosy teraz swobodnie opadające na ramiona. Usta pomalowa¬ła szminką w kolorze krwistej czerwieni, a potem spryskała się perfumami, które już dawno dosta¬ła od Wiktora. Nigdy jakoś nie zwróciła uwagi, że zapamiętał jej ulubiony zapach i obdarzył ją flakonem perfum na ostatnie urodziny. Nie przy¬pominała sobie nawet, żeby ten prezent jakoś szczególnie ją ucieszył. To oczywiste, przecież była jego żoną. Za każdym razem powinien jej sprawiać przyjemność i obdarowywać podarunkami. Jej zda¬niem nie było w tym nic szczególnego.
Ponownie spryskała się wonią słodkich per¬fum, jednak kwiatowy zapach nie był w stanie zamaskować poczucia winy. Nigdy nie malowała się ani nie stroiła dla Wiktora. Nie miała nawet ochoty dla niego pachnieć. Nie zasługiwał na to, ponieważ ją oszukał.