Nieugięty
Sam Millar
Przekład: Krzysztof Dworak
Tytuł oryginału: On The Brinks
Data wydania: 2012
Data premiery: 31 stycznia 2012
ISBN: 978-83-7674-157-4
Format: 130x200
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 360
Kategoria:
34.90 zł 24.43 zł
Bestsellerowa, wielokrotnie nagradzana powieść autorstwa Sama Millara opowiada historię największej kradzieży w historii Ameryki.
Przez wiele miesięcy na pierwszym miejscu listy bestsellerów w Irlandii!
Sam Millar może pochwalić się barwnym życiorysem. Wychowywał się w Północnej Irlandii. Przeżył wydarzenia “Blanket protest”, ale w przeciwieństwie do wielu, nie zrezygnował ze swoich przekonań, nawet gdy oznaczało to zawzięty opór przeciw represyjnemu reżimowi więziennemu.
Następnie wyemigrował do Nowego Yorku, gdzie pracował w nielegalnych kasynach. Podczas pobytu w Ameryce zdemaskował podziemny świat irlandzkich gangów w Nowym Yorku zajmujących się hazardem.
Imperium nie było zbudowane po to żeby przetrwać, ale Millar przygotowywał większą napaść. Razem ze wspólnikiem postanowił ukraść 7.2 miliona dolarów z dotychczas niezachwianej operacji Brinks Security w Rochester. To był śmiały, ale bezkrwawy skok.
Prawa do ekranizacji „On The Brinks” nabył Warner Brothers.
W Hollywood nie zrobiliby tego lepiej.
Nowy Jork, „The Irish Voice”
Strażnicy zeznali policji, że zostali zaskoczeni przez napastników, którzy w jakiś sposób obeszli wysokiej klasy system bezpieczeństwa. Nie potrafili powiedzieć, ilu było bandytów… Wygląda to na jeden z największych napadów w historii Stanów Zjednoczonych.
Pierwsza strona „The New York Times”
Kiedy spotkałem go później tego wieczora, uśmiechał się, wyciągając rękę, jakby witał mnie po raz pierwszy od lat.
– Ani słowa w samochodzie – szepnąłem z uśmiechem przyklejonym do twarzy. – Mogą być w nim pluskwy.
Jechaliśmy Lake Avenue, w kierunku plaży, w całkowitym milczeniu.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, zaparkowałem samochód za jakimiś wydmami i zająłem się zbieraniem Budweiserów z tylnego siedzenia.
Niezbyt daleko od nas pewna młoda parka siedziała na trawiastym zboczu, jedząc zatłuszczone kanapki i przyglądając się ludziom zbierającym manatki i schodzącym z plaży.
Był już późny wieczór, ale nadal panował upał nie do zniesienia. Księżyc o cielistym kolorze wisiał na ciemniejącym niebie jak wyłuskane jądro. Świerszcze prowadziły towarzyską pogawędkę, a komary wgryzały się w moje uszy, gdy patrzyłem na coraz spokojniejsze załamywanie się fal. Mewa unosiła się bez wysiłku, umierając ze śmiechu. Później przypomniał mi się albatros w Ancient Mariner. Dużo później przypomniała mi się mewa w Long Kesh.
Kiedy byliśmy już poza zasięgiem głosu, przeszedłem do rzeczy.
– Chciałbyś zarobić poważną kasę?
– Jak poważną? – zapytał, pociągając z butelki Budweisera i starannie dobierając słowa. Unikał jednoznacznej odpowiedzi.
– Może z milion – odparłem nonszalancko, podnosząc piwo do ust.
Budweiser wpadł mu do tchawicy. Zakrztusił się i zacharczał.
– Co za kit mi wciskasz? – zapytał, ocierając piwo z brody.
– To nasz cel – powiedziałem, klękając na piasku. Zacząłem rysować na nim palcem. Nie minęło dużo czasu, a naszkicowałem budynek z lotu ptaka, składający się z prostokątów i kwadratów. Nie powiedziałem nic więcej. Nawet kiedy z wolna nadeszły fale, wymazując moją pracę, milczałem, czekając, aż rysunek zniknie.
– Chodźmy – rzekłem w końcu, otrzepując dżinsy z piasku, a tocząca się woda objęła i ucałowała piasek, by za chwilę wycofać się jak uciekające dziecko.
Powoli szliśmy wzdłuż plaży, szepcząc sobie nawzajem do uszu niczym kochankowie na pierwszej randce. Starsza pani przeszła obok ze swoim pieskiem, nie spuszczając z nas oczu.
Kręcąc głową z obrzydzeniem, patrzyła za nami, jak znikaliśmy wśród wydm, jakby podejrzewała sekretną schadzkę.
Kiedy nadszedł właściwy czas, spojrzałem w tył na ten pełen wydarzeń dzień, zdając sobie sprawę, że rzeczywiście wciskałem mu kit. Było to więcej niż milion. O wiele więcej.
Nadszedł czas pisania historii Ameryki, i to ja miałem zostać jej autorem…
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.