
Nikt już nie oczekiwał litości.
Los niemieckich wypędzonych
Ulrich Völklein
Przekład: Jola Zepp
Tytuł oryginału: Mitleid war von niemand zu erwarten
Data wydania: 2008
Data premiery: 16 września 2008
ISBN: 978-83-6038-356-8
Format: 145x205
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 340
Kategoria: Historia
29.90 zł 20.93 zł
Obcy we własnym kraju
Znany historyk Ulrich Völklein pokazuje przykłady ludzkich losów i nieuleczalne rany w psychice spowodowane ucieczką i wygnaniem.
Odosobnienie, pogarda, degradacja zawodowa, potrzeby materialne i rozłączenie rodzin przez długi czas towarzyszyły im w życiu codziennym: dwanaście milionów wypędzonych przybyło po 1945 roku do NRF i NRD. Najczęściej posiadali tylko rzeczy na sobie. To mit, że przyjęto ich z otwartymi ramionami. Szanowanych lekarzy nazywano pogardliwie doktorami-uciekinierami, rolnicy z Prus Wschodnich zamienili swoje dobrze prosperujące majątki ziemskie na podupadłe gospodarstwa, niezliczone kobiety, które straciły mężów, nie posiadały niczego.
Potem w Polsce nastąpiła nagle odwilż i często tam bywaliśmy. Dzierżawcy prowadzili nas przez pola i pokazywali budynki. Z każdej podróży przywoziliśmy trochę naszej ziemi, którą pieczołowicie przechowuję.
Chciałam pokazać naszą ojczyznę mojej całej rodzinie, dzieciom, wnukom i krewnym.
Naturalnie udaliśmy się również do Lobenstein (Orlovius) oraz do Rohlau (von Maercker). Byłam szczęśliwa, gdy otaczała mnie rodzina. Dzieci dziwiły się, że bez goryczy wspominamy Warmhof, Lebenstein i Rohlau. Mówiły, że byłoby to zrozumiałe, gdy pomyśli się, co do mnie należało: 2000 mórg dobrej ziemi, łąki, pola szparagowe, groble, parowy, wiele budynków – jak cała, niewielka wioska.
Nie jeździmy tam jednakże z powodu naszej prywatnej własności. Pogodziliśmy się z sytuacją po zakończeniu tej strasznej wojny. Ziemia, na której nasi przodkowie żyli od szesnastego wieku, jest bezpowrotnie stracona. Jednakże pozostanie naszą pierwszą ojczyzną. Po śmierci matki w 1980 roku otrzymałam jako odszkodowanie 30 tysięcy marek.
Już długo mieszkamy w Dolnej Saksonii. Zaszło tyle zmian w moim życiu i życiu innych uchodźców! Tutaj stanęliśmy na nogi. Udało nam się zbudować egzystencję dla nas i dla naszych dzieci, doprowadziliśmy do solidnego dobrobytu. Nie jesteśmy już uciekinierami, potrzebującymi pomocy. Za to jesteśmy wdzięczni. Wraz z upływem lat czuję się tutaj coraz bardziej zintegrowana, mam wielu znajomych i przyjaciół. Ojczyzna jest tam, gdzie są przyjaciele. Zatem nasza droga z Prus Zachodnich do Dolnej Saksonii stała się dobrą drogą.
Nie wiemy, co czeka nasz kraj, nasze starsze pokolenie, nasze dzieci i wnuki. Dlatego bardzo podoba mi się następujący frag-ment:
„Czy nie przykazałem ci, bądź mocny i mężny? Nie bój się i nie lękaj się, bo Pan, Bóg Twój, będzie z tobą wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz”. (Księga Jozuego 1,9)
Tej ufności życzę całej mojej rodzinie, ponieważ rodzina znaczy dla mnie wszystko.
Źródło: Ursula Orlovius, Z Prus Zachodnich do Dolnej Saksonii, Wspomnienia, publikacja własna, 2003 rok.

Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.