przeminą smutne dni

Przeminą smutne dni
Nowe czasy

Data wydania: 2022
Data premiery: 26 lipca 2022
ISBN: 978-83-67295-29-1
Format: 130x200
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 384
Kategoria: Literatura współczesna

44.90  31.43 

Name Range Discount
biblioteki 45% 1 - 10000 45 %
30% ceny 1 - 1000 30 %

Dalsze losy bohaterów bestsellerowej sagi Spacer Aleją Róż.
Nowa Huta lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia zaczyna podupadać gospodarczo. Coraz trudniej o stabilne zatrudnienie, prywatni przedsiębiorcy wyzyskują pracowników, w obywateli uderzają zarówno wielkie afery gospodarcze, jak i drobni oszuści poszukujący łatwego zarobku. W tym chaotycznym otoczeniu bohaterowie powieści Nowe czasy szybko dorośleją i tracą młodzieńcze złudzenia. Przed Wiolettą rysuje się perspektywa samotnego macierzyństwa. Zespół muzyczny założony przez Adriana kończy działalność. Marek nie potrafi sobie poradzić z piętrzącymi się trudnościami po tym, jak jego ukochana padła ofiarą brutalnej napaści. Karol z bezsilnością obserwuje zmagania swoich dzieci z przeciwnościami losu i pomimo wielkiej determinacji nie jest w stanie im pomóc. W rodzinie Pawła Szymczaka również pojawiają się liczne zmartwienia – zaaferowani pogonią za pieniędzmi rodzice nie dostrzegają potrzeb własnej córki oraz tego, że dziewczynka popada w anoreksję.
Powieść Przeminą smutne dni jest historią o trudnym dojrzewaniu i problemach, z jakimi zmagali się młodzi ludzie tuż po okresie przemian ustrojowych w Polsce.

Ta historia opowiada o sile miłości i przyjaźni. O wyborach, których efekt zawsze stanowi dla nas wielką niewiadomą. O tym, jak ważna jest rodzina. Już dawno nie czytałam tak prawdziwej, emocjonalnej i wzruszającej powieści.
Dorota Gąsiorowska, autorka m. in. Karminowego serca.
Poruszająca historia o ludziach, którym przyszło żyć, kochać i marzyć w niezwykłych czasach. Polecam!
Krystyna Mirek, autorka m.in. Ceny szczęścia

Recenzje

  1. Czytaninka

    Zaczęłam czytać i po raz kolejny przepadłam, żyłam tuż obok bohaterów śledząc ich losy. Nie raz i nie dwa zakręciła mi się łezka w oku. A teraz siedzę i myślę, że przykro mi, iż to już koniec tej opowieści. Ale wiem, że będą kolejne, nowe i to mnie pociesza.

    Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego stulecia wcale nie były takie kolorowe jakby mogło się wydawać. Ludziom ciężko było o uczciwą i płatną pracę, gdyż pracownicy często szukali taniej siły roboczej i zdarzało się tak, że nie wypłacali wynagrodzenia. Nasi bohaterowie musieli szybko dorosnąć. I po raz kolejny przyszło im się zmierzyć z niejednym problemem. Czasem odnosiłam wrażenie, że powieść mimo wszystko jest przesiąknięta ogromnym smutkiem, gdyż Edyta Świętek zafundowała dość sporo przykrych losów naszym bohaterom. I wiecie co jeszcze zauważyłam? Że to nie były tylko problemy tamtych lat, gdyż w dzisiejszym czasie też się takie zdarzają. Ludzie potrafią gonić za pieniędzmi, zapominając, że w domu czekają na nich dzieci, które pragną rodzicielskiej uwagi. A jeśli jej nie dostają, próbują zrobić wszystko, by w końcu im się to udało. Tylko, że czasami takie coś potrafi doprowadzić do tragedii. Swoją drogą zastanawiam się jak ludzie potrafią być tak ślepi i nie zauważać, że ich dziecko jest poważnie chore.

    Przed Wiolettą kreuje się wizja samotnego macierzyństwa. I kiedy już w miarę godzi się z tym faktem, spotyka ją kolejne nieszczęście. Adrian rozwiązuje działalność zespołu, a Marek nie potrafi poradzić sobie ze samym sobą po tym jak napadnięto i zgwałcono jego dziewczynę.

    “Pokochać go… Gdyby to było takie łatwe! Gdyby dało się zmusić serce do szybszego bicia, gdyby można było nadać myślom odpowiedni tor, a ciału pragnienia!”

    Autorka po raz kolejny zabiera nas w magiczną podróż w przeszłość Nowej Huty. Muszę przyznać, że Edycie ewidentnie spasowały te czasy, bo pisze o nich w wyśmienitym stylu. Od jej książki nie sposób się oderwać. Bohaterowie są niezwykle rzeczywiści, czasem miałam wrażenie, że stoję tuż obok nich. Nie raz i nie dwa miałam ochotę zatrząść niejednym z nich. Do tego ogrom emocji, które odczuwa się na własnej skórze.

    Co możemy tutaj zastać? Rodziców zapatrzonych w swoją karierę, zapominających o własnym dziecku; zmagania z narkotykami i bezsilność bliskich próbującą pomóc uzależnionemu; trudność znalezienia uczciwej pracy; perspektywa samotnego macierzyństwa; próba samobójcza przez złamane serce. W dzisiejszym świecie są miliony osób zmagających się z podobnymi problemami. Autorka przedstawiła nam je w jasny i klarowny sposób, niczego nie ubarwiając, lecz przedstawiając nam świat takim jakim jest.

    “Chłopak nie mógł dalej słuchać karcących słów ojca. W głębi duszy nie mógł odmówić mu racji, ale z drugiej strony to wszystko tak bardzo bolało! Ciężar istnienia bez szczypty magicznych substancji był nie do udźwignięcia. Życie z miejsca nabierało kolorytu, gdy znieczulał się na atakujące go zewsząd problemy. Kiedyś na pewno ostatecznie odstawi narkotyki. Ale jeszcze nie teraz. Nie w chwili, gdy nastąpiła taka fatalna kumulacja.”

    Borykamy się z różnymi problemami, ale najgorsze w tym wszystko jest to, że często nie chcemy przyjąć wyciągniętej do nas pomocnej dłoni, wierząc, że jesteśmy w stanie sami sobie pomóc. Ale są takie problemy z których samemu nie da się wyjść, które z każdym kolejnym dniem pogrążają nas coraz bardziej. Bywa, że na ratunek też jest za późno. Dlatego tak ważne jest, aby informować innych, jeśli zauważymy coś podejrzanego u innej osoby. Nie wyśmiewać się z niej, nie dokazywać, bo to tylko potęguje ból jaki w sobie kumuluje. Ważne jest, aby działać.

    “Przeminą smutne dni” to historia o niezwyklej sile miłości, przyjaźni i rodziny. To opowieść o trudnych wyborach i jej niewiadomych. To historia niezwykłych ludzi żyjących w dawnych czasach, którzy pragnęli żyć i kochać, choć nie zawsze im to wychodziło tak jakby tego chcieli. Polecam, to trzeba przeczytać!

Dodaj opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *