Od Prasłowian do Polaków
Jerzy Strzelczyk
Data wydania: 2024
Data premiery: 13 sierpnia 2024
ISBN: 978-83-68135-40-4
Format: 145/205
Oprawa: Twarda
Liczba stron: 256
Kategoria: Literatura popularnonaukowa
54.90 zł 38.43 zł
Skąd wzięli się Słowianie? Jaką drogę przeszli od czasów koczowniczych po utworzenie samodzielnych państw w sercu Europy?
Profesor Jerzy Strzelczyk – ceniony specjalista w temacie Prasłowian – pozwala zajrzeć w odległą, skrytą w dziejowych mrokach przeszłość naszych przodków. W swojej pracy udziela odpowiedzi na niezwykle intrygujące pytanie: jak przebiegała ewolucja Słowian, a w szczególności plemion, z których powstało państwo polskie? Odwołując się do badań lingwistycznych, archeologii i najcenniejszych świadectw pisanych, odtwarza prawdopodobny scenariusz zdarzeń. Ukazuje korzenie Słowiańszczyzny, następujące z czasem przemiany, rozwój plemion, ich podziały, rozkwit i upadki. Omawia kształtowanie się pomniejszych ośrodków władzy, a wreszcie niezależnych bytów państwowych z ich charakterystycznym zróżnicowaniem. Badając początki państwa polskiego przedstawione na kartach kronik, w sposób niezwykle skrupulatny oddziela fakty od legend.
Jedno z najważniejszych opracowań poświęconych korzeniom Słowiańszczyzny i kształtowaniu państwa polskiego.
RODOWÓD SŁOWIAN
Polacy stanowią część wielkiej rodziny ludów słowiańskich. Pytanie o początki naszego narodu poprzedzone być zatem musi pytaniem o początki Słowian. Niestety, łatwo je postawić, ale odpowiedzieć nań – ogromnie trudno.
Początki narodu i państwa polskiego, podobnie jak całej Słowiańszczyzny, gubią się w pomroce dziejów. Zbrojni doświadczeniami wielu pokoleń badaczy, spróbujmy uchylić choć rąbka tajemnicy…
Skąd się wzięły ludy słowiańskie? Czy zawsze zajmowały swe historyczne, dobrze już od wczesnego Średniowiecza udokumentowane źródłowo siedziby? A może przybyły na nie z innych terenów? Pozostaje jednak wtedy pytanie: kiedy? Czy można uchwycić w czasie i przestrzeni proces ukształtowania się Słowiańszczyzny, a następnie próbować prześledzić późniejsze wędrówki i przesunięcia ludów słowiańskich? Gdzie znajdowały się ich pierwotne siedziby, praojczyzna Słowian? I dalsze pytanie: czy od samego początku mamy liczyć się z możliwością istnienia poszczególnych ludów słowiańskich (jak w okresie historycznym), czy też początkowo Prasłowianie stanowili jeden lud, masę etniczną jeszcze niezróżnicowaną, z której dopiero stopniowo wyłaniały się poszczególne ludy słowiańskie?
Świadectwo Jordanesa
Nazwa „Słowianie” pojawia się w źródłach dopiero w wieku VI. Nie tylko, dodajmy, nazwa. Z tego okresu pochodzą w ogóle pierwsze bezspornie odnoszące się do Słowian świadectwa źródeł pisanych. Oto pierwsze z nich, bardzo ważna relacja historyka gockiego (a więc germańskiego) zapewne pochodzenia – Jordanesa, z napisanego przezeń dokładnie w połowie tego stulecia traktatu Getika albo O pochodzeniu i dziejach Gotów:
Wewnątrz nich [mowa o rzekach Cisa, Dunaj oraz niezidentyfikowanej Flutausis] jest Dacja, na kształt diademu uwieńczona stromymi Alpami [Karpaty], a wzdłuż ich lewego stoku, który skłania się ku zachodowi, rozsiadł się, poczynając od źródeł Wiskla, na niezmierzonych obszarach liczny naród Wenedów. A choć ich imiona zmienne są teraz, stosownie do rozmaitych szczepów, to przecież głównie nazywa się ich Sklawenami i Antami.
Następnie Jordanes próbuje bliżej określić siedziby owych Sklawenów i Antów:
Sklawenowie zamieszkują od miasta Nowietunum i jeziora zwanego Mursiańskim aż do Danastru [Dniestr], a na północ aż do Wiskli; ci w miejsce miast mają błota i lasy. Antowie zaś, którzy są z nich najdzielniejsi, rozciągają się do Danastru w tym miejscu, gdzie wygina się Pontus [Morze Czarne], aż do Danapru [Dniepr], które to rzeki odległe są od siebie o wiele dni drogi.
Do Jordanesa wypadnie nam jeszcze powrócić w dalszej części tego rozdziału. W każdym razie w przytoczonej relacji po raz pierwszy spotykamy w źródłach pisanych zarówno nazwę Słowian (Sklawenowie), jak również – tak przynajmniej uważa wielu badaczy – ich samych.
Nazwa „Słowianie”
W źródłach łacińskich, począwszy od Jordanesa, napotykamy stale różne formy obecnej nazwy: Sclavini, Sclaveni, Sclavi; w źródłach greckich: Sklabenoi, Sthlabenoi. Już w najdawniejszych, zachowanych do dziś tekstach, zapisanych w języku rodzimym, czyli słowiańskim, spotykamy jeszcze inne postacie: Slovéne, Slovane, Słowianie. Mimo że nazwa wydaje się być rodzimego pochodzenia, jej źródłosłów nie jest zupełnie jasny. Bodaj najbardziej prawdopodobną jest teza, że oznacza ona „ludzi swoich”. Inne przypisywane znaczenia to przykładowo: „mieszkańcy okolic nad rzeką czy jeziorem o nazwie Slova, Slava”, jakich wiele w hydronimii słowiańskiej: niektórzy badacze wywodzili jej znaczenie od przezwiska – „człowiek powolny, mruk”. Byli wreszcie i tacy, którzy sądzili, że nazwa etniczna Sclavus, Sclava powstała wśród Rzymian, w nawiązaniu do elementu „sław”, często (także obecnie) występującego w imiennictwie słowiańskim. Niezależnie od kwestii etymologii (pochodzenia) nazwy Słowianie, od pierwszej chwili pojawienia się ludów słowiańskich w źródłach historycznych imię to stale im towarzyszy. Występuje przy tym w podwójnym znaczeniu: obejmuje całokształt ludów słowiańskich, ale jednocześnie pod nazwą tą występują niektóre spośród ludów słowiańskich i co charakterystyczne – są to ludy żyjące na peryferiach świata słowiańskiego, w sąsiedztwie ludów niesłowiańskich (Słoweńcy południowosłowiańscy, Słowenie nowogrodzcy, Słowińcy na Pomorzu).
W poszukiwaniu „praojczyzny”
Pozostaje jeszcze kwestia pierwotnych, najdawniejszych siedzib Słowian. Co działo się ze Słowianami w okresie poprzedzającym wiek VI, to znaczy zanim wybiła ich wielka „historyczna” godzina?
Już w Średniowieczu próbowano znaleźć odpowiedź na to pytanie. Nieznany, żyjący prawdopodobnie na przełomie VII i VIII w. autor traktatu kosmograficznego – zwany Kosmografem lub Geografem z Rawenny – uważał, że Słowianie wywodzą się ze Scytii, co jednak niewiele wyjaśnia ze względu na nieokreśloność geograficzną tego pojęcia we wczesnym Średniowieczu. Późniejszy autor (IX w.), zwany Geografem Bawarskim, pisząc o Zeriuani – jednym z plemion słowiańskich – stwierdził, że z ich kraju „pochodzą wszystkie plemiona słowiańskie i początek [swój], jak powiadają, wywodzą”. Ba, gdybyśmy wiedzieli na pewno, co się kryje pod nazwą Zeriuani. Pojawia się ona u Geografa Bawarskiego w drugiej, dość zagmatwanej części „raportu”, w której trudno dopatrzeć się jakiejś przemyślanej kolejności. Niezależnie zresztą od tego, czy Zeriuani Geografa Bawarskiego to Siewierzanie (ruscy, w dorzeczu Desny bądź na terenie Bułgarii), czy Serbowie (raczej bałkańscy niż połabscy; tych ostatnich źródło wymienia w innym miejscu), czy też inne jeszcze plemiona – nigdy nie dowiemy się, kto i po co przekazał wschodniofrankijskiemu autorowi taką informację i czy Słowianie w IX w. istotnie uważali, że wywodzą się wszyscy z terytorium owych Zeriuani.
Ale oto w XI lub na początku XII w. na obszarze wschodniej Słowiańszczyzny w pobliżu Kijowa, na terenie świetnego państwa ruskiego, w niewątpliwie przodującym wówczas pod względem rozwoju społecznego i kulturalnego miejscu Słowiańszczyzny, powstał zwód latopisarski, czyli po prostu: kronika pióra nieznanego autora, zwanego tradycyjnie Nestorem. W owej Powieści lat minionych (Povest’ vremennych let) znajdujemy pierwszy obszerniejszy, a przy tym rodzimego, słowiańskiego pochodzenia wywód genealogiczny Słowian.
Punktem wyjścia genealogii ludów u Nestora było Pismo Święte. Postępując za rozpowszechnioną w piśmiennictwie chrześcijańskim tradycją, autor nawiązał do postaci trzech synów patriarchy Noego, od których wywodzić się miały wszystkie ludy świata w liczbie 72. Potomkowie najstarszego, Sema, objęli rządy na wschodzie, najmłodszego, Chama – na południu, natomiast synowie Jafeta otrzymać mieli kraje zachodu i północy. Ponieważ biblijne rozdzielenie narodów i języków nastąpić miało po zburzeniu wieży Babel, czyli babilońskiej, uczonemu mnichowi ruskiemu (a także chyba innym erudytom słowiańskim, jako że podobne poglądy pojawiły się również w innych miejscach Słowiańszczyzny) narzucać się musiało pytanie o drogę przodków Słowian z południa, z Bliskiego Wschodu – macierzy wszystkich ludów, na północ.
Od tych zaś siedemdziesięciu i dwóch narodów był naród słowiański – pisze Nestor – z plemienia Jafetowego – Norycy, którzy są Słowianie.
I dalej:
Po mnogich zaś latach siedli byli Słowianie nad Dunajem, gdzie teraz ziemia węgierska i bułgarska. I od tych Słowian rozeszli się po ziemi i przezwali się imionami swoimi, gdzie siedli na którym miejscu Tak więc przyszedłszy, siedli nad rzeką imieniem Morawa i przezwali się Morawianami, a drudzy Czechami nazwali się. A oto jeszcze ciż Słowianie: Biali Chorwaci i Serbowie, i Chorutanie. Gdy bowiem Włosi naszli na Słowian naddunajskich i osiadłszy pośród nich ciemiężyli ich, to Słowianie ci przyszedłszy siedli nad Wisłą i przezwali się Lachami, a od tych Lachów przezwali się jedni Polanami, drudzy Lachowie Lutyczami, inni – Mazowszanami, inni – Pomorzanami.
Najdokładniej potrafił Nestor – rzecz zrozumiała – przedstawić początki Słowian wschodnich:
Także ciż Słowianie przyszedłszy siedli nad Dnieprem i nazwali się Polanami, a drudzy – Drewlanami, dlatego że siedli w lasach, a jeszcze inni siedli między Prypecią a Dźwiną i nazwali się Dregowiczami, inni siedli nad Dźwiną i nazwali się Połoczanami, od rzeczki, która wpada do Dźwiny i nazywa się Połota. Ci zaś Słowianie, którzy siedli około jeziora Ilmenia, przezwali się swoim imieniem i założyli gród, i nazwali go Nowogrodem. A drudzy siedli nad Desną i nad Semą, i nad Sułą, i nazwali się Siewierzanami. I tak rozszedł się naród słowiański, a od niego i pismo nazwano słowiańskim.
W Polsce średniowiecznej niezbyt w gruncie rzeczy interesowano się Słowiańszczyzną jako całością (nie inaczej było w ówczesnych Czechach). Dopiero w XIV w. nieznany z imienia (los chciał, że co rusz mamy do czynienia z utworami anonimowymi!) autor uzupełnienia (interpolacji) do równie anonimowej Kroniki Wielkopolskiej, której zręby powstały zapewne w końcu wieku XIII – spróbował powiązać dzieje Polski z dziejami Słowiańszczyzny. Uczynił to pomysłowo, choć tendencyjnie. Posłuchajmy opowiadania kronikarza wielkopolskiego, a właściwie jego interpolatora:
W najstarszych kronikach piszą, że Panonia jest matką i kolebką wszystkich narodów słowiańskich [podobnie jak u Nestora, choć kronikarz wielkopolski na pewno nie czytał latopisu ruskiego. Co go przywiodło do takiego przekonania, oprócz „najstarszych ksiąg”, których niestety nie zechciał bliżej określić?], „Panem” bowiem według tłumaczenia greckiego i słowiańskiego nazywa się ktoś posiadajcy wszystko i podług tego w słowiańskim „panem” nazywa się wielmoża (…). [Do argumentu językowego dodaje zaraz nieznany Wielkopolanin argument biblijny:] Otóż powiadają, że ci Panończycy, nazwani tak od Pana, wywodzą się, jak mówią, od Janusa, potomka Jafeta (…). Z tych więc Panończyków pochodzili trzej bracia, synowie Pana, władcy Panończyków, z których pierwotny [a jakże!] miał imię Lech, drugi Rus, trzeci Czech. I ci trzej wydawszy potomstwo z siebie i ze swego rodu, posiadali trzy królestwa: Lechitów, Rusinów i Czechów (zwano ich też Bohemi), posiadają je obecnie i na przyszłość posiadać będą, jak długo spodoba się Bożej woli.
W dalszej części „interpolacji słowiańskiej” nieznany autor szczegółowo wymienia różne ludy i plemiona słowiańskie, zwłaszcza z terenu południowej Słowiańszczyzny i Połabia (o Rusinach nie mówi nic bliższego), zaopatrując wywody, zgodnie z wymogami tego rodzaju uczoności, jakiej sam był zwolennikiem, w różne, często bardzo fantastyczne, ale jednocześnie pomysłowe etymologie nazw plemiennych.
Nowożytne poglądy
Nie będziemy dalej snuć tego interesującego skądinąd wątku: jak sami Słowianie w bardziej odległej przeszłości wyobrażali sobie swoje własne początki. Pogląd, że Panonia była kolebką ludów słowiańskich, nie utrzymał się, bo utrzymać się nie mógł, ze względu na dotkliwy brak (poza przytoczonymi) racjonalnych argumentów. Nie będziemy także przedstawiali innych „przednaukowych” prób rozwiązania problemu, identyfikujących dawnych Słowian na przykład ze starożytnymi Ilirami, Sarmatami czy germańskimi Wandalami. „Przeskakując” kilka stuleci dziejów rozważań problemu pochodzenia Słowian, spróbujmy rozeznać się (choćby w największym możliwym skrócie) w samym meritum ogromnego problemu badawczego.
Nie mogąc zadowolić się prostą recepturą średniowiecznych poprzedników w rodzaju Nestora i kronikarza wielkopolskiego, nauka nowożytna, zwłaszcza dwóch ostatnich stuleci, dokładała wiele starań dla rozpoznania zagadnienia, o którym mowa. Bliższe zapoznanie się z setkami prac naukowych poświęconych etnogenezie Słowian, z dziesiątkami hipotez i teorii (mam na myśli także hipotezy i polemiki ostatnich lat) mogłoby nastawić pesymistycznie do możliwości poznawczych nauki. Ogólnie przyjętej teorii do dziś nie ma, więcej – nie zanosi się na rychłe jej powstanie. A jednak, niech będzie wolno autorowi tych słów wyrazić ostrożny optymizm, w ostatnich latach zarysowała się przynajmniej możliwość odmiennego w pewnych istotnych punktach spojrzenia na zagadnienie etnogenezy, a w konsekwencji – na jakieś zbliżenie poglądów.