Tropiąc jednego wilka
Data wydania: 2012
Data premiery: 07 sierpnia 2012
ISBN: 978-83-7674-187-1
Format: 130x200
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 436
Kategoria: Literatura dla kobiet
34.90 zł 24.43 zł
Kobietą być… marzyć, kochać, śnić…
Tuż przed trzydziestymi urodzinami Kiara dzwoni do najlepszej przyjaciółki i opowiada jej o mrówkach. Absurdalny kłopot z owadami staje się przyczynkiem do rachunku sumienia. Kobiety postanawiają poczynić bilans swojego życia – szczerze, bez ogródek, bardzo intymnie, zaglądając w głąb siebie, podsumowują błędy i doświadczenia młodości. Krok po kroku sięgają po wspomnienia mężczyzn, z którymi w przeszłości były związane. Próbują uporządkować szuflady pamięci, posprzątać zaległy bałagan w głowach, dobrze zrozumieć, co przeżyły. Chcą ustanowić rzetelną definicję kobiecości oraz odnaleźć własną, dojrzałą tożsamość.
To oryginalna próba opisania kobiecej natury, ale również próba zogniskowania się na męskim świecie – na ile kobieta może do tego świata przeniknąć, na ile może się z nim połączyć, na ile może go zrozumieć.
Chodzi o to, że i ja, i Kiara, zawsze uważałyśmy, że najważniejszą rzeczą w życiu – jest znaleźć sobie idealnego kochanka. Obie byłyśmy świadome tej wewnętrznej gorączki i niezaprzeczalnej potrzeby od dnia, gdy, mając po piętnaście lat, wymyśliłyśmy Marynarza. Nie przewidziałyśmy wówczas tylko jednego: że słowo „pierwszy” stanowczo nie skrzyżuje się ze słowem „ostatni”.
Właściwie nie przewidziałyśmy wówczas niczego. Nie zdawałyśmy sobie sprawy, że urodziłyśmy się już zorientowane na poszukiwanie, skłonne do podróży i marzeń. To dlatego pragnęłyśmy podążać za „mentorem”. To dlatego wymyśliłyśmy swojego przewodnika.
Wydawało nam się, że chcemy być mu wierne i oddane, by odkryć życie. W rzeczywistości jednak nie zamierzałyśmy poddać się niczyjemu przewodnictwu. Podświadomie chciałyśmy, by mentor był pozorny, by się nam wymykał, by wodził nas za nosy, by pozostawał odległy i nieuchwytny, by nie przepraszał. To dlatego wymyśliłyśmy Marynarza. Potrzebowałyśmy wkroczyć na dorosłą drogę życia niezależnie, zdając się wyłącznie na empiryczne poznanie. To dlatego podstawowe słowa-klucze dzisiaj nie pasują do siebie. Marynarz przyglądał się z ukrycia naszym przygodom. Nie udawało nam się go namierzyć, choć czułyśmy jego oddech na plecach. Zawsze kiedy coś wokół nas się działo, słyszałyśmy wyraźnie jego ironiczny śmiech. Niekiedy śmiech Marynarza dochodził z czarnych zarośli i krzewów na skraju lasu, a niekiedy z drugiej strony ekranu w kinie. Śmiech Marynarza był słyszalny zawsze w chwili poprzedzającej zdarzenie. Zanim weszłam w środek lasu lub zanim zaczęła się projekcja filmu, najpierw śmiał się Marynarz.
Pierwszy kochanek nie mógł okazać się ostatnim. Ani dla mnie, ani dla Kiary. Nie mógł, ponieważ nie był idealny. Nie mógł być idealny, ponieważ stanowił zbyt dużą obcość, zaskoczenie i niewiadomą. Tym samym zafundował nam za dużo bólu. I mnie, i Kiarze. Nie chciałyśmy okrzepnąć w tym bólu, w zaskoczeniu, w obcości, a tym bardziej w niewiadomej. My chciałyśmy wiedzieć. Wszystko chciałyśmy wiedzieć o wszystkim. Musiałyśmy więc porzucić pierwsze znalezisko i szukać dalej. Aż do poznania wszelkich odpowiedzi. Aż do rozplątania wszystkich nitek. Aż do rozsupłania wszelkich wątków.
Ja szukam idealnego kochanka. Mój idealny kochanek nie wystraszy się moich, jakże nieidealnych, demonów. Idealny kochanek przygarnie moje demony i pokocha jak własne, bowiem domyśli się od razu i bez słów, że w rzeczywistości są one stadkiem uroczych owczych osesków, łaknących ugłaskania niewinnych sierotek. Przytuli je więc tak, jak człowiek chciałby przytulić siebie samego. Zostanie pasterzem moich demonów. Dlatego ja zechcę mu przynależeć.
I odtąd będziemy żyli na wspólnej łące pełnej kwiatów – we dwoje, z daleka od tłumów.
Kiara natomiast szuka idealnej siebie. A wie, że może taką odnaleźć wyłącznie, cumując w porcie męskich ramion.
Obie w identyczny sposób przesączamy się przez kolejnych mężczyzn, ponieważ nie znalazłyśmy jeszcze ani idealnego kochanka, ani idealnej siebie. Zawsze następuje moment, w którym zaczynamy się przesączać. Aż wreszcie znikamy. Ja odchodzę, a Kiara zostaje odsunięta. Skutek jednak dla obu zawsze jest ten sam: brniemy, poszukujemy dalej.
O co tutaj chodzi?
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.