Wojna gruzińsko-rosyjska 2008.
Przyczyny – przebieg – skutki
Data wydania: 2009
Data premiery: 17 listopada 2009
ISBN: 978-83-7674-027-0
Format: 145x205
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 224
Kategoria: Literatura faktu biografie i dzienniki
29.90 zł 20.93 zł
Po upadku Związku Radzieckiego Zakaukazie, w tym Gruzja, stało się jednym z najbardziej zapalnych rejonów na tzw. obszarze poradzieckim. Konflikty wewnętrzne oraz dążenia narodowowyzwoleńcze stały się przyczyną kilku wojen w które zamieszana była Federacja Rosyjska. Dodatkowo obszar Kaukazu stoi na styku interesów wielu innych państw w tym Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej.
Niniejsza książka omawia tzw. wojnę pięciodniową, którą Gruzja stoczyła w sierpniu 2008 roku w obronie suwerenności i integralności terytorialnej ze swoimi zbuntowanymi republikami: Osetią Południową i Abchazją oraz wspierającą je Rosją.
Autor przedstawia:
• zarys historii Gruzji
• złożone przyczyny wojny w Gruzji
• fazę zbrojną konfliktu
• działania dyplomacji Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych
• stan po wojnie i perspektywy dla stabilizacji
Książka ta jest próbą podsumowania wydarzeń związanych z tzw. „wojną pięciodniową”, która toczyła się pomiędzy Federacją Rosyjską, Osetyjczykami i Abchazami a Gruzją w sierpniu 2008 roku. Ta, często stosowana, nazwa konfliktu jest nieco myląca, gdyż Rosja, pomimo rozejmu, przez ponad miesiąc prowadziła działania wojskowe na spornym obszarze.
Rozmyślając o tym, co stało się wówczas na Kaukazie, z dużą pokorą należy spojrzeć na współczesną Polskę, która stała się integralną częścią grupy najbardziej ucywilizowanych państw świata, gdyż jest krajem wolnym, demokratycznym i członkiem stabilnych organizacji i sojuszy, gwarantujących jej bezpieczeństwo. Dzięki temu wojna jest postrzegana przez nas, co prawda, jako trudny okres, ale należący do coraz bardziej odległej przeszłości i będący doświadczeniem jedynie najstarszych przedstawicieli naszego społeczeństwa.
Nie wszystkim państwom na świecie jednak dane jest takie szczęście, a niekiedy kulturowo tak niewiele je od nas rożni. Kiedy Ryszard Kapuściński w 1968 roku opublikował zbiór reportaży, zawierających relacje z podroży po kaukaskich i środkowoazjatyckich republikach należących do Związku Radzieckiego w Zaproszeniu do Gruzji napisał: ( ) piękny to kraj, Gruzja. ( )
Z każdego miejsca widać góry. Podniebny Kaukaz, zielone grzbiety Suramu. Słońce pada na śnieżne szczyty kaukaskie, odbija się i oświetla Gruzję. Dlatego promienie słoneczne, zabarwione kolorem śniegu, są tu nie złote, a srebrne, jak oprawa starej ikony. (…) Gruzja to mały kraj, ponad cztery razy mniejszy od Polski. Ale to właśnie porównanie nigdy nie przychodzi tam na myśl. Wrażenie kłóci się z faktami, ponieważ wszechobecność gór zmienia prawa optyki. Gruzja wydaje się ogromna, bezgraniczna jak ocean. Góry pomnażają krajobraz.
Na danej przestrzeni równina oferuje tylko jeden pejzaż. Na tej samej przestrzeni góry pokażą dziesiątki, a nawet setki widoków. Wystarczy przejechać kilometr dalej, wystarczy minąć jakieś zbocze, wejść na skałę albo opuścić się w dolinę. Obraz będzie się rozrastać, potężnieć, przekraczać ramy, nabierać nowych wymiarów; w końcu, obracając się niemal w jednym miejscu, zaczynamy odczuwać, że poruszamy się w nieskończoności (…)”.
Myślę, że ów jedyny w swoim rodzaju opis w pełni oddaje specyfikę tego pięknego kaukaskiego kraju. Wypada mi jedynie skromnie potwierdzić słowa pisarza, gdyż doświadczyłem podobnych wrażeń, zwiedzając Gruzję w 1989 roku. Tamtejsze krajobrazy zapierały dech w piersiach, a zachwyt budziła wręcz nieopisana – nazwalibyśmy ją tradycyjnie polską – gościnność, której doświadczałem na każdym kroku. Zwłaszcza pierwsze wrażenia na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Nocą po wylądowaniu w Tbilisi znajoma Gruzinka obwoziła mnie i moją rodzinę czarną wołgą po mieście.
Odwiedzaliśmy kolejnych ludzi, którzy koniecznie pragnęli przyjąć pod swoim dachem gości z Polski – kraju z którego wywodziła się „Solidarność”, który miał odwagę sprzeciwić się Związkowi Radzieckiemu.
Tak byliśmy wówczas postrzegani, a nazwisko Lecha Wałęsy budziło w Gruzinach tęsknotę i nostalgię za utraconą niepodległością.
Poznałem wówczas zakaukaski jeszcze raj. Szkoda, że wszystko, co dane mi było ujrzeć, dzisiaj jest tak trudno dostępne albo zniszczone. A przecież Gruzja z całym swym bogactwem natury, przyjaznym klimatem i wspaniałymi zabytkami mogłaby być równie chętnie odwiedzana jak Hiszpania, Grecja, Włochy czy Turcja.
Niniejsza książka, zamiast być reportażem turysty rozkoszującego się pięknem tego kraju, ukazuje niestety kolejny tragiczny rozdział jego dziejów. Jest opisem wydarzeń związanych z wojną toczoną w 2008 roku. Oczywiście, dla lepszego zrozumienia opisywanego konfliktu, musiałem ukazać go zarówno na tle dziejów Gruzji, jak i procesów politycznych przebiegających współcześnie w regionie Kaukazu.
Gruzja od starożytności padała ofiarą rywalizacji wielkich mocarstw i niestety do dzisiaj niewiele się w tej materii zmieniło. Wina za wydarzenia z sierpnia 2008 roku przypada w udziale wszystkim stronom konfliktu. Trzeba pamiętać przy tym, że Rosja, jakkolwiek by w tej wojnie nie była postrzegana i ktokolwiek by w niej nie zawinił, przez ostatnie ponad 200 lat – kierując się również na Zakaukaziu zasadą „dziel i rządź” – zrobiła bardzo wiele, aby mieszkańcy tradycyjnych gruzińskich ziem, o które toczyła się ta wojna, nie czuły już wspaniałej wspólnej tożsamości. Tym bardziej, że w zbuntowanych prowincjach nikt już nie wsłuchuje się w głosy tysięcy Gruzinów zmuszonych do ucieczki stamtąd.
Oczywiście można przyjąć do wiadomości racje stron, nie sposób jednak usprawiedliwić działań skutkujących licznymi ofiarami tej wojny, tragediami wypędzonych i ogromnymi zniszczeniami. Jakby na to nie spojrzeć, w cywilizowanym świecie w XXI wieku rozwiązywanie sporów międzynarodowych poprzez wojnę jawi się jako szczególne barbarzyństwo.
W tej sytuacji prastarym gruzińskim zwyczajem wypada wznieść toast – najlepiej przednim gruzińskim koniakiem: „za Gruzję, za przodków, za rodzinę, za Szotę Rustawelego, za Poranek Ojczyzny”, za wolność, za niepodległość i za pokoj w tym kraju. Unikatowe zdjęcia zamieszczone w niniejszej publikacji zostały zrobione w okolicach Czinwali w sierpniu i wrześniu 2008 roku przez członków Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych (ECAG).
Jest to organizacja pozarządowa o charakterze non profit, która zajmuje się m.in. przeprowadzeniem misji obserwacyjnych oraz doradztwem politycznym w zakresie polityki zagranicznej i stosunków międzynarodowych. Dziękuję za udostępnienie tych fotografii prezesowi ECAG, a mojemu koledze po fachu z Instytutu Politologii i Europeistyki Uniwersytetu Szczecińskiego, Mateuszowi Piskorskiemu.
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.