Mamo, tato, już jestem!
Czyli pierwszy rok we troje
Przekład: Aneta Kiedos
Tytuł oryginału: Mami, Papi, ich bin da!
Data wydania: 2010
Data premiery: 15 lutego 2010
ISBN: 978-83-7674-025-6
Format: 125x185
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 124
Kategoria: Poradniki
19.90 zł 13.93 zł
Niesamowita podróż przez pierwszy rok życia dziecka. Zabawne perypetie młodych rodziców, opowiadane z perspektywy malucha, który bacznie obserwuje świat.
Wraz z pojawieniem się dziecka rozpoczyna się zupełnie nowy etap życia. Czas beztroskiego snu już się skończył, nieskazitelnie czyste bluzki należą do przeszłości, a romantyczne wieczory we dwoje pozostają tylko wspomnieniem. Miejsce tego wszystkiego zajęło niekończące się przewijanie i karmienie.
Jak przyzwyczaić się do nowego modelu rodziny, czyli „2 1 = nieskończoność” i nie zwariować? Jak sprawić, by berbeć polubił butelkę? A może nie wracać do pracy, nie posyłać dziecka do żłobka, karmić nadal piersią? Jak nie zapomnieć o tym, że mama i tata to nadal… kobieta i mężczyzna?
Tam jest tatuś!
Co się dzieje? Miałem sen: jakiś źle ogolony mężczyzna przytula swoją twarz do mojej i patrzy na mnie oczami całymi w wodzie. Ale to nie sen. Ten pan rzeczywiście przy mnie jest, przed moimi oczami, które widzą to wszystko zamazane. Wygląda na to, że świat nie jest taki subtelnie pomarańczowy i połyskująco różowy, jak w moim brzuszkowym domku, ale jasny i jaskrawy. A ten przede mną ma nie tylko szorstką twarz, ale również mówi za głośno. Zaraz, zaraz, skądś znam ten głos. I zapach też ma ładny. Czy znajdzie się tam u niego coś do picia? Muszę to sprawdzić – ale w miejscu, gdzie u mamusi jest bar mleczny, u niego jest tylko szorstka wełna. Brr! Co on tam mruknął?
Tatuś? Czy to jest mój kochany tatuś? Ależ tatusiu, dlaczego ty płaczesz? Przecież jestem! I wszystko będzie dobrze, obiecuję. Ale teraz jakaś pani ubrana na biało zabiera mnie na badanie. Po co mi to? Przecież jeszcze nawet nie zdążyłem się dobrze zapoznać z rodzicami. I dobrze przeczuwałem, że będą mi sprawiać ból. Chcę znaleźć się natychmiast przy mojej mamusi, albo przynajmniej w wielkich rękach mojego szorstkiego tatusia, w które tak dobrze się wpasowałem. Bo tutaj jakoś nie mogę się w tym wszystkim odnaleźć. Mam na sobie jakiś kaftan bezpieczeństwa. Nałożyli mi spodnie razem ze skarpetkami, a do tego kilka plastikowych szafliczków. Przez te ostatnie metry do pokoju mamusi już mnie nikt nie niesie, ale jadę jakimś szklanym wózkiem kelnerskim. A więc koniec brzuszkowego domku, teraz mam szklany domek!
Mamusiu, co to jest?
Jest tu jakiś piekarnik, ale na pewno nic dla dzieci. Pani ubrana na biało włożyła mnie do piekarnika z fioletowym światłem, abym pozbył się żółtaczki. Nic stąd nie widać. Czyżbyśmy nie mieli gdzie się podziać? Przecież mieliśmy jakieś – wprawdzie małe – mieszkanko, z którego moi rodzice chcieli się wyprowadzić w czasie, gdy byłem jeszcze w brzuszkowym domku, ale czyżby zmienili zdanie? Co my robimy? Wokół tylko pełno białych postaci i liliowe światło. Moja mamusia również wydaje się niezbyt zadowolona z tego wszystkiego, dlatego wyjmuje mnie stąd. Dziękuję, mamusiu. Teraz może poćwiczymy sobie karmienie. Bo te nasze pierwsze próby były po prostu żałosne. Nie dostałem żadnego mleczka, a mamusi pozostały tylko bolesne ślady, które teraz chce wyleczyć, siedząc przed czerwonym światłem. A więc dlatego to takie ważne, aby dużo ćwiczyć. Teraz, gdy mi coś nie odpowiada, nie mogę kopnąć mamusi, jak to było w czasie pobytu w brzuszkowym domku, ale muszę po prostu krzyczeć. Uwierzcie mi, że już po jednym dniu wychodzi mi to wyśmienicie. Dziś o trzeciej w nocy krzyczałem za mamusią i zjawiła się błyskawicznie. Już zawsze będę tak robić. I nauczyłem się już korzystać z baru mlecznego. Hm! Pyszne! Przy drugim podejściu nie miałem już sił i zasnęliśmy razem. Wspaniale być tak blisko, podobnie jak wcześniej w brzuszkowym domku, ale teraz mogę moją mamusię jeszcze widzieć, dotykać, czuć, a w razie potrzeby trochę possać.
A kto to?
Dzisiaj mieliśmy ciężki dzień. Przyszli do nas w odwiedziny dziadkowie 1 i dziadkowie 2. I to równocześnie. Nie było to dla mnie zbyt wygodne, bo mówili coraz głośniej i każdy z nich uważał mnie za słodziutkiego i jeszcze słodszego. Dlatego mocno rozkrzyczałem się, bo było mi w tym momencie zupełnie obojętne, czy jest jeszcze ten olbrzymi miś od babci i dziadka 1 oraz kojec od babci i dziadka 2. Mamusia też miała wszystkiego dosyć, dlatego wkrótce wszyscy zostali posłani do domu, abym mógł znowu pobawić się w bar mleczny. Mamusia wspominała coś o swoim systemie nerwowym – zapewne miała tu na myśli swój błękitny strój do joggingu, w którym całkiem dobrze wygląda, a zamek błyskawiczny bardzo szybko udostępnia drogę do coraz to większego baru mlecznego. Mamusia powiedziała dzisiaj tatusiowi, że otworzy chyba sklep z melonami oraz że ja powinienem coraz więcej pić, aby do tego nie dopuścić. Robi się, mamusiu. Połóż tylko poduszkę tutaj pode mnie i doczep mnie. Wspaniale, ten spokój. Wydaje mi się, że przy okazji będę musiał się bliżej przyjrzeć moim dziadkom, bo oni są mną tak bardzo zainteresowani. Podoba mi się to, bo w tym momencie czuję się najważniejszy. Również i inni wykazują wielkie zainteresowanie – gdy moje wyniki krwi były nie całkiem prawidłowe, trzej panowie ubrani na biało bardzo interesowali się mną, a moja mamusia płakała. Tak być nie może. Tak to nie było nawet w brzuszkowym domku. Mamusiu, auto, zanim ruszy, musi się rozgrzać, a ja w tej chwili robię dokładnie to samo.
Ápropos rozgrzewania się
Dzisiaj tatuś odebrał nas ze szpitala. Przybył zziajany, z godzinnym opóźnieniem, ponieważ samochód nie chciał zapalić, mimo że tatuś robił wszystko prawidłowo i wlał wystarczająco dużo benzyny i oleju. Najprawdopodobniej pomylił te dwie rzeczy. Wreszcie zapakowali mnie w jakiś wielki worek razem z tymi spodniami ze skarpetkami i szaliczkiem wokół pupci, a następnie zapięli w jakiejś małej wanience. Czyżbyśmy jechali do domu rakietą? W aucie moi kochani rodzice strasznie się gramolili, żeby pozapinać mi te wszystkie paseczki. Wtedy przypomniałem sobie o mleczku. A więc mamusia znowu rozpakowała mnie i otworzyła swój bar mleczny. Czy mówiłem wam już, że dla mojej mamusi wszystko musi być idealne? Na przykład w samochodzie było jej zdaniem zdecydowanie za zimno, dlatego tatuś musiał nastawić na Afrykę. Oblani potem dotarliśmy w trójkę do domu. Ale to nie wszystko. Mamusia uważała, że tatuś dojeżdżał do skrzyżowania za każdym razem albo za szybko, albo zbyt wolno. Wszędzie widziała albo jakieś czyhające niebezpieczeństwo, albo obawiała się, że nie wytrzymam tego. Albo chciało jej się pić (zaopatrzenie baru mlecznego). Potem z kolei martwiła się o moje nerwy, bo świat jest przecież tak wielki dla mnie. Mamusiu, wyluzuj, pomyśl o czymś przyjemnym, np. o mnie. Dla kogoś takiego, jak ja, kto przeżył wyjście z brzuszkowego domku, niestraszna jazda z tatusiem przez miasto.
Wszystko według planu
Mamusiu, nie wygłupiaj się. Dzisiaj, pierwszego dnia pobytu w naszym milutkim domku, gdzie leżę sobie w kołysce, mamusia stwierdziła, że to już najwyższy czas, aby wprowadzić w życie jej plan. Ci w szpitalu to chyba musieli robić to wszystko tak porządnie, ale teraz mamusia chce to jeszcze bardziej uporządkować. Stworzyła plan karmienia, gdzie jest napisane, kiedy mogę pić, a kiedy jeść. Och, mamusiu, ja przecież nie jestem twoim szefem, przed którym musiałaś mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Jestem wyzwaniem życiowym, któremu możesz się poświęcić. Ja to wszystko sam ureguluję. Jak będę spał, to ty sobie odpocznij, a potem urządzimy sobie miłe spotkanie przy barze mlecznym. Ale gdy ty zaczynasz sprzątać mieszkanie, które aż błyszczy, i mnie bez przerwy wycierasz i zmieniasz mi te szaliczki przy pupci (nazywają to pieluchy), to nic nie będzie z twojego odpoczynku. „To wszystko to tak zwany połóg” – mówi położna, którą coraz bardziej toleruję, ponieważ daje ona mamusi wartościowe rady, jak np. taką, żeby napiła się łyczek szampana, gdy w barze mlecznym jest za mało mleka, albo żeby spała wtedy, gdy ja śpię. Mądra kobieta! Tatuś jest podobnego zdania. Robiłby pewnie tak samo, gdyby nie musiał chodzić do pracy. A idzie tam codziennie, gdy tylko robi się jasno. Dlatego, aby miał ze mnie jakiś pożytek, często budzę się w nocy. To chyba logiczne, bo to takie miłe, gdy tatuś kołysze mnie w swoich ramionach, ale dlaczego on przestaje, skoro za dwie godziny znów się obudzę?
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.