Outlet. Dziecięcy płacz
Holokaust dzieci żydowskich i polskich w latach 1939-1945
Richard C. Lukas
Przekład: Tomasz Kaźmierczak
Tytuł oryginału: Did the Children
Data wydania: 2018
Data premiery: 20 listopada 2018
ISBN: 978-83-7674-730-9
Format: 145 x 205
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 360
Kategoria: Historia
39.90 zł 27.93 zł
Holokaust zarówno dzieci żydowskich, jak i polskich, był tak samo potworną zbrodnią wojenną.
Za tę tezę prof. Richard C. Lukas był i nagradzany, i piętnowany.
W swojej książce opisuje wojenne losy dzieci polskich i żydowskich. Bazując na zebranych świadectwach oraz zestawiając fakty i statystyki, ukazuje tragiczny los młodych ludzi tak samo skazanych na eksterminację. Może z innych przyczyn, może realizowaną inaczej, ale zdecydowanie w jednym celu: likwidacji perspektyw rozwoju narodu – tak żydowskiego, jak polskiego.
W kolejnych rozdziałach przygląda się rozmaitym aspektom życia dzieci podczas wojny: w trakcie niemieckiej napaści, podczas deportacji, w obozach koncentracyjnych, poddanych germanizacji, działających w ruchu oporu, ukrywających się. Na koniec proponuje swoiste rozliczenie z postwojennej perspektywy.
Równie wstrząsające są dalsze losy „wojennych” dzieci. Wiele z nich zostało bardzo okaleczonych – przez trudne doświadczenia, utratę domu, bliskich, ale też przez pranie mózgu w ramach germanizacji. Po wojnie musiały odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości komunistycznej Polski czy uwarunkowań emigracji.
Książka otrzymała Literacką Nagrodę im. Janusza Korczaka przyznaną przez Ligę Przeciwko Zniesławieniu (1994).
Richard C. Lukas (ur. 1937) jest amerykańskim historykiem polskiego pochodzenia. W swych publikacjach zajmuje się głównie wojennymi dziejami Polski, okupacją hitlerowską Polski oraz relacjami polsko-żydowskimi. Jego słynna książka „Zapomniany Holokaust”, dotycząca tragicznych losów Polaków w czasie II wojny światowej, napotkała krytykę środowisk żydowskich za zrównanie wojennych doświadczeń Polaków i Żydów. Podobna sytuacja miała miejsce po publikacji „Dziecięcego płaczu”, kiedy prof. Lukas otrzymał Literacką Nagrodę im. Janusza Korczaka.
Profesor Lukas był wykładowcą m.in. na Uniwersytecie Technologicznym Tennessee i Uniwersytecie Południowej Florydy. Mieszka w Tampie na Florydzie.
CENTOS i inne grupy wspomagające dostrzegały, że opieka fizyczna nad dziećmi była ważna, ale podkreślały też wagę wsparcia psychologicznego. „Podtrzymanie na
duchu dzieci było pierwszą troską od samego początku” – napisała Gienia Silkes, była nauczycielka w getcie warszawskim. – „Inicjatorzy akcji pomocy czynili wysiłki, aby wyrwać dzieci z ponurej rzeczywistości, zmniejszyć strach i zminimalizować ryzyko, że będą obawiać się każdego narożnika domu, podwórza czy ulicy”.
To dlatego organizacje pomocy społecznej i dobroczynne kładły nacisk na edukację i działalność kulturalną dzieci. Aby zebrać pieniądze na tego typu działania młodzieży, CENTOS sponsorowała „Miesiąc Dziecka”, podczas którego udało się zebrać w 1941 roku prawie milion złotych. Z tego powodu zaplanowano podobną akcję na kolejny rok. Miała rozpocząć się w sierpniu 1942 roku otwarciem nowego domu dla 800 osieroconych i porzuconych dzieci. Jednak dziesięć dni wcześniej Niemcy rozpoczęli pierwszą dużą akcję likwidacyjną getta.
Podobne działania na rzecz pomocy dzieciom podejmowano też w innych gettach. Nie mogąc ratować dorosłych, urzędnicy getta w Wilnie skoncentrowali się na dzieciach, tworząc dla nich ośrodki opieki i kliniki. Aby zapewnić każdemu z nich szklankę mleka, uciekli się do szmuglu na niespotykaną skalę. „Był to czas” – wspominał jeden z ocalonych – „że każdy uczeń dostawał szklankę mleka”. Podobnie jak w Warszawie, w innych gettach też kładziono nacisk na aktywność kulturalną, edukacyjną i zawodową młodzieży. „Dzieci dobrze znały swoje przeznaczenie” – stwierdził jeden z bardziej znanych wychowawców w Wilnie. – „Wiedziały, co nadchodzi i były wobec tego bezsilne. Wyobrażały sobie magiczny krąg wokół nich, jakby poza koszmarem życia w getcie. Środki na poprawę nastrojów znajdowały w szkołach i podobnych instytucjach. Tutaj mogły łatwiej marzyć o lepszym życiu”.
Niektóre dzieci potrafiły same sobie radzić z otaczającym je koszmarem. Jeśli otworzymy pamiętnik Ewy, nastolatki mieszkającej w krakowskim getcie, i potraktujemy jako wyznacznik dla innych młodych w jej wieku, to stanie się jasne, że nie tylko starały się minimalizować tragedię wydarzeń wokół nich, ale również strach, który wywoływały. Ewa zaskakująco mało miejsca poświęciła w dzienniku wydarzeniom związanym z samym Holokaustem. Zajmowała się raczej relacjami z rodziną i budzącą się fascynacją seksualną.
Jej pamiętnik jest przepełniony opisami prozaicznych wydarzeń. 16 października 1940 roku: „Wczoraj były urodziny mamy…”. Miesiąc później zapisała po prostu: „Opiszę później więcej szczegółów, gdyż dzisiaj jestem bardzo zajęta”. 5 grudnia 1940 roku, gdy pisała o możliwości opuszczenia Krakowa: „Teraz zdaję sobie sprawę, jak bardzo kocham to miasto i tę moją drugą ojczyznę”. Czasem jednak nawiązywała do tragedii rozgrywających się wokół niej: „Władek umarł. Ledwie żyjemy. Nie chce mi się rozmawiać”.
Psychiczne odrętwienie było jej sposobem, bez wątpienia prawdziwym również dla innych osób w jej wieku, na radzenie sobie z traumatycznymi doświadczeniami. Jak zauważył jeden z psychologów: „W przypadku Ewy w jej dzienniku widać wyraźnie normalny przebieg rozwoju nastolatki. Otoczona śmiercią, rozpaczą, zimnem, głodem i nieustannymi prześladowaniami, Ewa wyłania się w swoich wspomnieniach na wiele sposobów, jak pierwszoklasistka przed drzwiami nieznanej dotąd szkoły”.
Nie wszystkie żydowskie dzieci tak dobrze przystosowywały się do okropności, jakie zgotowali im Niemcy. W tym samym getcie, w którym mieszkała Ewa, pewien nauczyciel wspominał o dzikich wybuchach emocji, jakie przeżywały dzieci będące pod jego opieką. Wyładowywały one nadmiar wrażeń w agresji. Często ujawniały ją w stosunku do rodziców, których uważały za zdrajców, nie mogąc pojąć ich beznadziejnego położenia. Kiedy rodzice przychodzili po dzieci po całym dniu pracy, Renee Padar zauważał: „Nie mieli nic im do zaoferowania, aby się do nich zbliżyć. Stopniowo związki dziecko-rodzic stawały się coraz luźniejsze. Również stawało się widoczne, że niektórzy rodzice mieli obsesję na punkcie ratowania własnego życia. Wiele dzieci to wyczuwało. Zdarzały się przypadki, że dzieci chowały się, gdy zjawiali się rodzice, aby odebrać je ze szkoły”. Nauczyciele starali się oderwać dzieci od ich emocji poprzez ręczne robótki albo opowiadanie bajek, ale to nie interesowało maluchów. Zamiast tego płakały i krzyczały. Wiele razy starsze dzieci próbowały uciekać przez okna, jakby wierzyły, że w ten sposób uwolnią się od stałego bólu psychicznego, który musiały znosić. „Kiedy je sprowadzaliśmy z powrotem” – mówił Padar – „atakowały nas, oskarżając, że nie pozwalamy im realizować ich marzeń”.
Madzia N. z nosem w książkach –
NIE MA mojej zgody na nienawiść!!!
Recenzja: “Dziecięcy płacz. Holocaust dzieci żydowskich i polskich w latach 1939-1945”
Tematem, który porusza ta książka, interesuję się niemal od 31 lat, a dokładnie od pamiętnej lekcji historii w 4 klasie szkoły podstawowej. Pamiętam ten dzień, jak gdyby to było wczoraj: lekcja historii, podczas której usłyszałam opowieści naszej nauczycielki o pobycie w obozie (i związanej z tym traumy) jej mamy. I wtedy to się stało: to był jak grom z jasnego nieba. Potem było chlipanie i pytania: Dlaczego?! Od tamtej lekcji historii postanowiłam dowiedzieć się więcej. Więcej o tej okropnej zbrodni. I tak minęło bez mała te kilkanaście lat. Czytam i nadal nie pojmuję, dlaczego dzielimy ludzi na lepszy i gorszy sort? Dlaczego odrzucamy i potępiamy człowieka ze względu na rasę, religię, pochodzenie?! Nie pojmuję! I nie ma mojej zgody na nienawiść wobec drugiego człowieka!
O Holocauście napisano już wiele, dużo więcej, niż o ludobójstwie dokonanym na Polakach, innych Słowianach i Cyganach, mając na uwadze zrozumienie tej makabrycznej zbrodni. Masowe wymordowanie ok 6 mln Żydów było czymś nadzwyczajnym, gdyż po raz pierwszy jedno państwo spróbowało zrealizować plan całkowitego wyniszczenia całej grupy etnicznej. W tym samym czasie naziści (a nie Niemcy, jak przekłamuje pewien polski polityk), pozbawili życia jakieś 9 mln chrześcijan, jak również ofiary fanatycznego nacjonalizmu rasowego, próbując zmniejszyć liczbę Polaków i innych Słowian w takim stopniu, aby już nigdy nie stanowili problemu dla niemieckiego imperializmu we wschodniej Europie.
Jednym z najbardziej niezwykłych aspektów niemieckiego ludobójstwa była zaplanowana na chłodno koncepcja, dotycząca zabijania dzieci w tak wielkiej liczbie, że trudno porównać jej skalę z czymkolwiek w historii ludzkości. Mordowanie żydowskich dzieci miało zapobiec przetrwaniu Żydów, a głodzenie, zabijanie i germanizacja polskich dzieci, miały zmniejszyć zdolność reprodukcyjną narodu zdegradowanego do klasy podludzi. Zmierzano do eliminacji Polaków, Żydów i innych Słowian do liczby tak małej, aby Niemcy mogli swobodnie dominować w sercu Europy.
Ta książka zajmuje się żydowskimi i nieżydowskimi dziećmi w Polsce, gdzie Niemcy stworzyli najefektywniejsze centrum mordu w historii. Niewątpliwą zaletą tej książki jest to, że nie poddaje w wątpliwość wyjątkowego miejsca dzieci żydowskich na szali cierpienia ale wskazuje na równie tragiczny los ich polskich rówieśników. Nie gloryfikuje żadnego z narodów jako pokrzywdzonych, lecz stawia je na równi, jako ofiary niewyobrażalnego cierpienia i zbrodni, zgotowanych przez nazistów na ziemiach okupowanej Polski.
W swych słowach, w rozdziale pt. “Obozy koncentracyjne”, autor przywołuje – zapomnianą niestety przez niektórych prawdę – że to Polacy razem z Rosjanami byli pierwszymi więźniami Auschwitz, którzy zostali zagazowani i byli największą grupą tam przetrzymywaną, dopóki w 1942 roku nie zaczęli przybywać Żydzi. Jednak nawet wtedy bycie chrześcijaninem nie wyłączało z selekcji, po której trafiało się do komory gazowej. Holokaust zarówno dzieci żydowskich, jak i polskich był taką samą potworną zbrodnią wojenną i właśnie za tę tezę Richard C. Lukas był i nagradzany, i piętnowany.
Pozostając jeszcze w temacie obozów koncentracyjnych, pragnę poruszyć ważny temat osadzonych tam więźniów. Nie możemy bowiem zapomnieć, iż podczas tej okropnej wojny w obozie Auschwitz – Birkenau zginęli więźniowie niemal 30 narodowości.
W tym szczególnym dniu 74 rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz – Birkenau, z szacunku i dla pamięci WSZYSTKICH ofiar bez wyjątku, wymienię obywatelstwa więźniów, zgładzonych w tej okrutnej fabryce śmierci.
Byli to: Polacy, Żydzi, Romowie, Węgrzy, Francuzi, Holendrzy, Grecy, Belgowie, Jugosłowianie, Chorwaci, Serbowie, Włosi, Łotysze, Rosjanie, Niemcy, Austriacy, Norwegowie, Czesi, Słowacy, Białorusini, Ukraińcy, Albańczycy, Duńczycy, Hiszpanie, Litwini, Luxsemburczycy, Rumuni i Szwajcarzy.
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!
Takie rocznice, jak dzisiejsza i takie książki, jak “Dziecięcy płacz” są doskonałą pomocą i pozwalają mi uczyć także moje dzieci, które też pytają: Dlaczego? Pytają, bo nie mogą pojąć, że można kogoś nienawidzić z powodu różnic, a potem zamknąć w getcie, złapać i bestialsko rozstrzelać, wywieźć w nieznane, zmusić do morderczej pracy, upodlić, zagazować i spalić. Pytają też jak można wysiedlić do obcego kraju okupanta i traktować, jak tanią siłę roboczą, niezależnie od wieku?! Nie mogą pojąć, bo ktoś, kto ma w sobie odruchy empatii i wrażliwości na dyskryminację i okrucieństwo wobec drugiego człowieka, nie jest w stanie tego pojąć. To zło i nienawiść przekracza ludzkie pojęcie, że można być bestią wobec drugiego człowieka tylko dlatego, tylko dlatego, że jest inny. Dla moich dzieci jest to niewyobrażalne, przez jakie piekło przeszli ich rówieśnicy.
Ta książka (“Dziecięcy płacz”) będzie dla nich jak testament, pozostawiony po ofiarach tamtych strasznych czasów. Jest wstrząsającą opowieścią o napaści, deportacjach, traumie wegetacji w obozach koncentracyjnych, przymusowej germanizacji, działań w ruchu oporu oraz ukrywaniu się.
Równie wstrząsające są dalsze losy „wojennych” dzieci. Wiele z nich zostało bardzo okaleczonych – przez trudne doświadczenia, utratę domu, bliskich, ale też przez pranie mózgu w ramach germanizacji. Po wojnie musiały odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości komunistycznej Polski czy uwarunkowań emigracji. Zakończenie tej książki to swoiste rozliczenie z perspektywy ocalonych dzieci.
Rozmyślna, systematyczna rzeź tak licznej populacji dzieci na długo pozostanie jedną z najkoszmarniejszych zbrodni nazistów przeciwko ludzkości. To, co zaszło podczas II wojny światowej, przedstawia dno upadku i najgłębszy kryzys cywilizacji europejskiej.
Gdyby miliony dzieci zgładzonych podczas tej okrutnej wojny mogły przemówić, powstałby jeden wielki krzyk, a jednocześnie najbardziej przejmujące ostrzeżenie, jakie można skierować do ludzkości. Głosy te zamilkły, ale w ich imieniu przemówił autor książki, Richard C. Lukas, który poprzez swoją książkę świadczy w ich imieniu.
Nie możemy zapomnieć o tym, co się stało. Niestety, ale nie wszyscy wynieśli z tego lekcję, gdyż nadal poddają się mowie nienawiści. To wszystko, co stało się podczas tej okrutnej wojny, swój początek miało właśnie w słowach. My jednak odróbmy lekcję z historii i walczmy z nienawiścią. Zatrzymajmy przemoc!
—————————–
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej niezwykle emocjonującej książki bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwo Replika