Podsłuchiwani.
Niemieccy generałowie w brytyjskiej niewoli 1942-1945
Sönke Neitzel
Przekład: Jola Zepp, Marek Zepp
Tytuł oryginału: Abgehört
Data wydania: 2009
Data premiery: 7 września 2009
ISBN: 978-83-6038-373-5
Format: 145x205
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 560
Kategoria: Historia
44.90 zł 31.43 zł
Droga przez piekło Buchenwaldu
Finałem trzydziestomiesięcznej tułaczki Louisa Grosa po francuskich i niemieckich więźniach okazał się pobyt w obozie koncentracyjnym Buchenwald. Przetrwał go, jednak powrót do domu w 1945 roku miał smak słodko-gorzki.
Jako „pamiątkę” Gros przywiózł ze sobą pasiak. Moja matka stwierdziła, że cuchnie, lecz zanim go spaliła, zrobiłem sobie w nim jedno, ostatnie zdjęcie – wspominał. Przez resztę życia próbował powrócić do normalności, a więc stanu ducha, o jakim w Buchenwaldzie niemalże zapomniał. Opowiadał też o naziźmie i wojnie oraz o grozie i nienawiści, jaką one przyniosły.
Miałem zaledwie siedemnaście lat, kiedy późno w nocy rozległo się pukanie do drzwi. Do domu wtargnęła francuska policja, aby aresztować mnie i mojego ojca jako członków ruchu oporu. Po kilku miesiącach we francuskich więzieniach dwa tysiące współwięźniów zamknięto w dwudziestu wagonach kolejowych. Naszym celem był Buchenwald, najstraszniejszy obóz w nazistowskich Niemczech. Tam traktowani byliśmy przez nadzorców z SS jak podludzie i zmuszani do pracy niczym niewolnicy. Byłem bity, głodowałem. Widziałem brutalne tortury i bezsensowne mordy. Ale ocalałem.
Spisana przez Flinta Whitlocka relacja Louisa Grosa z jego odysei jest tylko pozornie podobną do innych. Jako Francuz, ma on zgoła odmienne spojrzenie na drogę, którą musiał przebyć w piekle Buchenwaldu.
Po Bestiach z Buchenwaldu drugi tom Trylogii Buchenwaldzkiej Flinta Whitlocka z porażającą jasnością ukazuje krańcową rozpacz i upodlenie w nazistowskim obozie koncentracyjnym. To wciągająca i przejmująca książka. Wielkie osiągnięcie zasługujące na wszelkie możliwe pochwały.
Michael E. Haskew, „WWII History Magazine”
Po roku 1945 przez długi czas utrzymywała się legenda na temat „nieskazitelnego” Wehrmachtu, który rzekomo nie ulegał wpływom przestępczej działalności reżimu Hitlera i zbrodniom SS. Wynikało to częściowo z miernego stanu badań naukowych (jak również występującej tendencji do odrębnej analizy historii wojskowości i struktury państwa narodowosocjalistycznego). Ponadto legenda opierała się na wspomnieniach wojennych przywódców wojskowych, którzy strzegli honoru Wehrmachtu i równocześnie chcieli oczyścić siebie z wszelkich zarzutów. Pewną rolę odgrywały tu również czynniki polityczne i socjalne.
Legenda odpowiadała również interesom młodej Republiki Federalnej Niemiec (szczególnie podczas tworzenia Bundeswehry w 1955 roku), jak również zachodnim mocarstwom w początkowej fazie zimnej wojny. Mit o Wehrmachcie ochoczo podtrzymywała na koniec gotowość (pod pewnym względem prawdopodobnie także konieczność) przeciętnych obywateli, aby wierzyć, iż nazizm nie opanował wszystkich, że siły zbrojne, w których służyli mężowie, ojcowie, bracia, wujkowie i przyjaciele, walczyły z honorem za ojczyznę.
Z biegiem czasu legenda zblakła. Tylko nieliczni historycy zajmujący się okresem Trzeciej Rzeszy ukazywali jej historię w pełnym zakresie. Od lat sześćdziesiątych w fachowych publikacjach wspominano, że Wehrmacht uwikłany był w najgorsze zbrodnie nazistowskiego reżimu przeciwko ludzkości. Jednakże niewiele z tego rodzaju informacji docierało do świadomości społeczeństwa.
Mit Wehrmachtu upadł całkowicie dopiero w latach dziewięćdziesiątych, w czasie burzliwych debat, na temat nazistowskiej przeszłości, wybuchających regularnie w kołach politycznych i kulturalnych Republiki Federalnej. Wielka wystawa o Wehrmachcie zatytułowana „Zagłada. Zbrodnie wojenne Wehrmachtu w latach 1941-1944”, którą od roku 1995 można było oglądać w wielu niemieckich miastach, spowodowała, że został pogrzebany mit armii mającej rzekomo czyste ręce. Materiał przedstawiony na wystawie był nowy i szokujący dla szerokiej publiczności. Powstałe kontrowersje wywołały lawinę publikacji, od opierających się na badaniach monograficznych, po artykuły w czasopismach z relacjami naocznych świadków i dokumentalne programy telewizyjne, które uniemożliwiły młodej generacji trwanie w wierze o niewinności Wehrmachtu, armii prowadzącej „normalną” wojnę, podczas gdy zbrodni dopuszczały się organizacje nazistów, przede wszystkim SS. Młodzi Niemcy musieli zostać skonfrontowani z nieprzyjemnym faktem, że ich dziadkowie, mimo że byli w Wehrmachcie, a nie w SS, mogli uczestniczyć w okropnych zbrodniach.
Wystawa na temat Wehrmachtu przyczyniła się do zintensyfikowania badań nad mentalnością i wzorami postępowania w Wehrmachcie w czasach narodowego socjalizmu, ze szczególnym naciskiem na okres drugiej wojny światowej. Głównym zagadnieniem było uzyskanie odpowiedzi na pytanie, w jakim stopniu Wehrmacht przejął bądź odrzucił ideologiczne cele nazistów. Ze szczególną intensywnością zbadano jego współudział w ciężkich zbrodniach przeciwko ludzkości w Europie Wschodniej i na terenach byłego Związku Radzieckiego, a przede wszystkim w ludobójstwie Żydów. Kwestią zasadniczą było sprecyzowanie rozmiaru winy żołnierzy Wehrmachtu, począwszy od dowództwa, a skończywszy na szeregowcach. Zagadnieniem kluczowym była postawa Wehrmachtu w końcowej fazie reżimu, gdy wiadomo było, że wojna jest przegrana. Dlaczego w ostatnich strasznych miesiącach wojny, które pociągnęły za sobą najwięcej ofiar, nadal zaciekle walczono w beznadziejnej sprawie? Jak wyglądał w siłach zbrojnych z jednej strony stosunek do Hitlera i jego świty, a z drugiej – do tych, którzy chcieli położyć kres jego reżimowi (szczególnie do uczestników spisku z 20 lipca 1944)? Pytania te do dzisiaj nie doczekały się jednoznacznych odpowiedzi.
Jeśli w ogóle możliwe, to odpowiedź jest trudniejsza w sprawie osób, które piastowały w armii stanowiska dowódcze i były współodpowiedzialne za poczynania Wehrmachtu w Trzeciej Rzeszy, niż w przypadku prostych żołnierzy. Niemieccy generałowie w powojennych wspomnieniach – tak jak należało oczekiwać – starali się dystansować od Hitlera i przywództwa narodowosocjalistycznego, podkreślając swoje „niepolityczne” dążenie do pełnienia obowiązku żołnierza oraz własne działanie w ruchu oporu (albo przynajmniej swoje krytyczne nastawienie do działań reżimu i własną niemoc we wprowadzeniu zmian). Papiery osobiste, o ile zostały zachowane – co w większości przypadków nie miało miejsca – m.in. pamiętniki i listy, umożliwiły cenny wgląd w ówczesne nastawienie poszczególnych osób. Urzędowe akta wojskowe z reguły mało mówią o prawdziwej postawie politycznej ich autorów. W związku z tym słusznie twierdzi się, iż postępy badań nad mentalnością wysokich rangą oficerów Wehrmachtu są mniejsze niż w przypadku szeregowych żołnierzy.
Dlatego wielką wartość przedstawia wywołująca ogromne wrażenie edycja zbiorów Sönke Neitzela. Neitzel zbadał oraz udostępnił dane z niezwykłego źródła: chodzi o zapisy podsłuchanych prywatnych rozmów niemieckich oficerów w niewoli brytyjskiej, nagrane przez Combined Services Detailed Interrogation Centre w Trent Park (Enfield, Middlesex), dzisiaj przechowywanych w National Archives (dawnym Public Record Office). W przeciwieństwie do licznych przesłuchań powojennych, podczas których więźniowie, udzielając odpowiedzi na zadawane im pytania mogli wiele ukryć lub kłamać, w tym przypadku chodzi o niewyreżyserowane, prowadzone z własnej woli rozmowy Niemców, w których poruszali również zasadnicze kwestie odnośnie do swojego nastawienia wobec niemieckiego dowództwa i ujawnili własną wiedzę na temat zbrodni wojennych.
Jak podaje Neitzel, rozmowy były prowadzone absolutnie swobodnie, więźniowie nie podejrzewali, że mogą być podsłuchiwani, a ich wypowiedzi nagrywane. Ponadto oficerów niemieckich podsłuchiwano już od 1942 roku, gdy hitlerowskie Niemcy nie leżały jeszcze w gruzach. Zatem nie chodzi o opinie z okresu późniejszego na temat obalonego reżimu, kiedy to jego orędownicy pieczołowicie unikali obwiniających ich wypowiedzi, które mogłyby być wykorzystane w sądzie. Była to po prostu wymiana opinii na temat zdarzeń współczesnych między równymi sobie partnerami, na długo przed upadkiem reżimu narodowosocjalistycznego, dająca jedyne w swoim rodzaju spojrzenie na sposób myślenia niemieckich generałów i innych wysokich rangą oficerów.
Neitzel zwraca uwagę, że jeńcy wojenni, których opinie zawiera książka, nie stanowią grupy reprezentatywnej dla całego niemieckiego korpusu oficerskiego. Pierwsi dostali się do niewoli już w latach 1942-1943 w Afryce Północnej, następni w okresie po wylądowaniu aliantów w Normandii w czerwcu roku 1944 aż do uderzenia na Rzeszę. Wielu podsłuchiwanych nie miało prawie żadnego doświadczenia na froncie wschodnim, gdzie toczyły się najcięższe bitwy i gdzie doszło do największych zbrodni (w tym mordów na Żydach), aczkolwiek większość z nich walczyła na różnych frontach (również na froncie wschodnim), a niektórzy wyrażali gotowość i byli w stanie zrelacjonować straszne zbrodnie, których byli świadkami. Jeśli nawet, biorąc pod uwagę kryteria naukowe, nie zostały spełnione warunki określenia ich relacji mianem reprezentatywnych, książka pokazuje szerokie spektrum poglądów niemieckich oficerów, począwszy od rygorystycznej mentalności narodowosocjalistycznej po zapatrywania opozycji.
Polaryzacja nastawienia do Hitlera i Trzeciej Rzeszy ujawnia się w sposób szczególny, jak pokazuje Neitzel, w opiniach pierwszych wziętych do niewoli generałów, generała Thomy (przeciwnika nazistów) oraz generała Crüwella (ich zwolennika). W jaki sposób te dwie postacie stały się filarami dwóch przeciwstawnych klik politycznych i ideologicznych, wyjaśnia fascynująca fabuła publikacji. Według rozeznania autora, na opowiedzenie się po stronie rządu lub przeciw reżimowi narodowosocjalistycznemu nie miały decydującego wpływu różnice socjologiczne lub wyznaniowe, lecz poszczególne wydarzenia wojenne, które zdecydowały o osobistej gotowości do krytycznej oceny niedawnej przeszłości.
Fakt, że między wziętymi do niewoli niemieckimi oficerami do końca istnienia Trzeciej Rzeszy panowały tak głębokie różnice w nastawieniu do reżimu nazistowskiego i osobistym stosunku do Hitlera świadczy, iż w decydującej fazie początkowej przed wybuchem wojny istniała niewielka możliwość utworzenia w Wehrmachcie solidnej bazy, służącej powstaniu ruchu oporu przeciwko narodowemu socjalizmowi. Łatwiej zrozumieć izolację byłego szefa sztabu generalnego Ludwiga Becka, który ustąpił podczas sudeckiego kryzysu w 1938 roku, oraz pełną wahania, dwuznaczną postawę jego następcy, Franza Haldera – gdy kryzys osiągał punkt kulminacyjny na kilka tygodni przed konferencją monachijską – po zapoznaniu się z poglądami, reprezentowanymi przez militarną elitę po upływie kilku lat i po zdarzeniach, jakie miały w tym czasie miejsce.
Jednakże nie chodzi tylko o wyraźne narodowosocjalistyczne poglądy pewnej grupy generałów. Faktem jest, że oficerowie o orientacji nazistowskiej stanowili mniejszość w Trent Park i w tej fazie wojny było tak w całym Wehrmachcie. Szerzej rozpowszechniona była niechęć do reżimu oraz dominujące, godne podkreślenia, głębokie poczucie narodowe związane z wartościami pruskimi, którym oficerowie byli wierni przez cały okres trwania Trzeciej Rzeszy. Postawa ta różni się wprawdzie od narodowosocjalistycznej, sympatyzującej z reżimem, jednakże jest zgodna z powyższą w stopniu dostatecznym, aby udaremnić wszelkie poczynania w kierunku ewentualnych akcji związanych z oporem, a przynajmniej takowe utrudnić, co potwierdzają wypowiedzi jeńców w Trent Park. Podczas gdy niektórzy z ubolewaniem wyrażali się o niepowodzeniu zamachu Stauffenberga, inni zdecydowanie odrzucali zamach bombowy i uważali go za nie dający się pogodzić z ich poczuciem honoru.
Zwraca uwagę siła przysięgi złożonej Hitlerowi w 1934 roku. Nawet gdyby generałowie w niewoli brytyjskiej reprezentowali opinię, iż późniejsze działanie Hitlera zwalnia ich z przysięgi, czuliby się nadal – z uwagi na pruskie poczucie honoru – zobowiązani do dalszej walki. Prawie wszyscy byli zdania, iż obowiązkiem oficera jest walka do ostatniego naboju (choć w praktyce tylko nieliczni pozostali wierni kodeksowi honorowemu). I tak większość z nich nie tylko krytykowała kapitulację generała Paulusa pod Stalingradem, lecz zdecydowanie odrzucała myśl o wstrzymaniu ognia na froncie zachodnim, aby ułatwić wkroczenie oddziałom anglo-amerykańskim. Oznacza to, że nie powinno się było rezygnować z walki przeciwko Sowietom, lecz należało ją kontynuować z pomocą posiłków z Zachodu: koncepcja, która pod koniec wojny zyskała poparcie w kierowniczych kołach nazistowskich.
Oficerowie w niewoli odmawiali również wzięcia choćby pod uwagę możliwości zwrócenia się do stacji BBC lub uczestnictwa w innej antyniemieckiej propagandzie. W ich oczach byłaby to w dalszym ciągu zdrada. W ostatnich dniach panowania reżimu generałowie z trudem dochodzili do porozumienia w sprawie zredagowania listu do premiera Churchilla. List ostatecznie wysłano po śmierci Hitlera. Generałowie oferowali w nim w duchu „zachodnio-chrześcijańskim” swój współudział (naturalnie we własnym interesie) w procesie „odnowy” Niemiec.
Przedstawiony w niniejszej edycji zbiór wybranych protokołów podsłuchów niemieckiej elity militarnej niezbicie dowodzi, że znany jej był rozmiar ohydnych zbrodni. Dotyczy to również tych, którzy na długo przed zakończeniem wojny dostali się do niewoli. Zapisy podsłuchanych rozmów zawierają relacje naocznych świadków o masowych rozstrzeliwaniach Żydów (nierzadko w żargonie nazistowskim przedstawiano antysemickie nastawienie). Ujawniają także, iż oficerowie wiedzieli, na jaką skalę dopuszczano się morderstw zarówno na Żydach, jak i Polakach, Rosjanach i innych prześladowanych narodach. W sporządzonej pod koniec 1943 roku relacji szacowano, że już w tym czasie zamordowano od trzech do pięciu milionów Żydów. Generał von Choltitz, którego aresztowano po upadku Paryża, gdzie piastował funkcję komendanta miasta, przyznał nawet – co do tej pory nie było znane – że systematycznie wypełniał rozkazy likwidacji Żydów (prawdopodobnie w latach 1941-1942 na Krymie).
Winą jednakże obciążano przywództwo partii narodowosocjalistycznej, a przede wszystkim SS. W projekcie listu do Churchilla generałowie przyznają wprawdzie, że trzeba ukarać winnych za zbrodnie reżimu, utrzymują jednak, że zbrodni dopuściło się „niemal wyłącznie” SS, choć wiedziała o tym jedynie jedynie niewielka część społeczeństwa Niemiec – i to na zasadzie plotek. Podczas dyskusji na temat owego listu jeden z generałów oświadczył jednoznacznie, że tego rodzaju wypowiedzi są korzystne, gdyż ostatecznie potrzebny jest kozioł ofiarny. Powyższe stwierdzenie świadczy o tym, że nawet przebywający w niewoli generałowie trzymali się legendy o „nieskazitelnym” Wehrmachcie, i to przed upadkiem Trzeciej Rzeszy.
Badania i ujawnienie źródeł, rzucających nowe światło na poglądy niemieckiej elity militarnej od momentu, gdy wojna obróciła się przeciwko Rzeszy, do załamania się reżimu Hitlera, stanowią wielką zasługę Sönke Neitzela.
Za niniejsze znakomite wydanie protokołów podsłuchów jesteśmy mu głęboko zobowiązani.
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.