Znów mnie pokochaj
Data wydania: 2010
Data premiery: 26 kwietnia 2010
ISBN: 978-83-7674-049-2
Format: 130x200
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 404
Kategoria: Literatura dla kobiet
29.90 zł 20.93 zł
Współczesna polska powieść opowiadająca o romantycznej miłości, która ma szansę odrodzić się po latach. Małgorzata i Piotr ułożyli sobie życie, choć nigdy tak naprawdę o sobie nie zapomnieli. Małgorzata przeżywa kryzys w małżeństwie i wybiera się z synem na wymarzone wakacje; Piotr wyjeżdża za granicę, by rozpocząć nowe życie i odciąć się od przeszłości. Przypadkowe spotkanie w samolocie lecącym do Egiptu może odmienić ich życie. Jednak przeszłość pełna jest niedomówień, które mogą rozdzielić ich po raz kolejny…
Walizki były spakowane. Wystarczyło je zamknąć, wynieść do przedpokoju, przekręcić klucz w zamku i zacząć wakacje. Zostawić za sobą smutki, zmartwienia, bolączki dnia codziennego i poczuć się wolnym i beztroskim jak ptak. Małgorzata stała nad otwartą jeszcze walizką i nerwowo odgarniała włosy za uszy. Starała się po raz ostatni zebrać myśli i upewnić, że wszystko spakowała. Szeptała do siebie w myślach jak mantrę, że wcale się nie denerwuje i jest bardzo spokojna. Niestety, to proste ćwiczenie odprężające nie przynosiło zamierzonego efektu. Czuła jak ogarnia ją przedwyjazdowa panika, a duszę wypełnia niezrozumiały strach, że zapomniała czegoś bardzo ważnego, bez czego absolutnie nie da się przeżyć. Kręciła się nerwowo po pokoju, usiłując opanować narastający mętlik w głowie i dokończyć pakowanie. Klapki wzięła, okulary przeciwsłoneczne ma w torebce, krem do opalania i kostium kąpielowy też są już spakowane, wyliczała w pamięci. Spojrzała na zegarek, wskazówki pokazywały ósmą czterdzieści pięć. Za piętnaście minut trzeba wyjść z domu, żeby się nie spóźnić na samolot. Poczuła, jak mięśnie karku sztywnieją jej coraz bardziej, paraliżując przy okazji umysł, a ruchy rąk stają się zupełnie nieskoordynowane i pozbawione sensu. Do cholery, przecież jedzie na wakacje do Egiptu, myślała zirytowana swoim zdenerwowaniem i kotłującymi się w głowie myślami, które jakoś dziwnie nie chciały się uspokoić i pozwolić jej się skupić. Przecież na pewno będzie cudownie, wręcz bajecznie, mówiła w myślach do siebie. Miała mieszkać w czterogwiazdkowym, wypasionym hotelu, daleko od szarej, warszawskiej rzeczywistości i zamierzała pławić się tam w luksusach i czuć jak bogata Amerykanka z telewizyjnych mydlanych oper. W tym momencie błysnęła jej myśl, że może urządzą jakąś uroczystą kolację i szorty z bawełnianym podkoszulkiem, w których zamierzała spędzić ten tydzień, mogą się okazać niewystarczającym strojem. Zresztą będzie tam obchodzić swoje urodziny. Nie zanosiło się na żadne huczne imprezy z tego powodu, ale kto wie… Odwróciła się do szafy i szybkim ruchem zdjęła z wieszaka sukienkę, tę elegancką, niebieską, obcisłą, bez pleców w której wygląda naprawdę rewelacyjnie i włożyła ją do walizki. Z pudełka do butów wyjęła sandały na szpilce i upchnęła je gdzieś pod stertą koszulek Adasia. To tak na wszelki wypadek, pomyślała, trzeba być w życiu przygotowanym na różne scenariusze. Nic innego nie będzie jej potrzebne, już wszystko ma, po raz kolejny się uspokajała.
Czułaby się spokojniejsza, gdyby zrobiła listę rzeczy do spakowania i zapisała ją na kartce, tak jak to miała w zwyczaju. Tym razem tego nie uczyniła. Ach, dlaczego nie przygotowała się do tego wyjazdu, tak jak się przygotowuje do wszystkiego w pracy: skrupulatnie, z wyprzedzeniem, biorąc pod uwagę wszelkie możliwe ewentualności? Przecież była cholerną perfekcjonistką! W głębi ducha wiedziała, że sprawę pakowania zbagatelizowała kompletnie. Nie myślała o tym do ostatniego momentu, odkładała ciągle na później, jakby się bała tego wyjazdu. Przez ostatnie dwa tygodnie powtarzała sobie, że przecież jedzie na wakacje, więc trzeba podejść do tego na luzie i zbytnio się nie przejmować. A teraz tę niefrasobliwość przypłacała nerwami.
W głębi duszy winiła jednak za całe swoje zdenerwowanie Pawła, swojego męża. Gdyby tylko jechał z nią i Adasiem! Czy po to wychodziła za mąż, żeby jeździć na wakacje sama z dzieckiem?! To było po prostu niesprawiedliwe.
Czuła, że coś jest nie tak, że jej poukładany świat wywraca się właśnie do góry nogami, że reguły wpojone jej w dzieciństwie są łamane, a ona zgadza się na to potulnie jak baranek. No, może nie tak potulnie, ale… nie mogła przecież nic zrobić i w dodatku miała wszystko „rozumieć” i akceptować, „bo to przecież dla niej”. To ją denerwowało najbardziej. Wcale nie chciała tego poświęcenia i nie chciała „rozumieć”. Chciała mieć udane wakacje, spędzone u boku dbającego o nią męża i zdjęcia z pustynią w tle, na których cała rodzina byłaby uśmiechnięta i opalona. Takie przyziemne, nowobogackie marzenie. Złudzenie sukcesu i szczęścia. A może wcale nie złudzenie, tylko właśnie prawda. Kiedy Paweł dwa tygodnie temu powiedział jej, że nie będzie mógł pojechać na wymarzone wakacje do Egiptu, bo ma coś ważnego w pracy, chciała go rozszarpać. Zamiast tego po babsku rozryczała się i nie odzywała się przez cały następny dzień. Chyba nawet nie zauważył. Trzeciego dnia poszła do agencji turystycznej i odwołała jego wyjazd.
Sama jednak nie zrezygnowała. Zdecydowała, że pojedzie tylko z synkiem, ośmioletnim Adasiem. Potrzebowała odpoczynku; nie byli nigdzie w lecie i jej zmęczone ciało domagało się tego tygodnia byczenia się na słońcu i nie myślenia o pracy i problemach. Poza tym ostatnio stała się tak bardzo nerwowa, że momentami nie poznawała samej siebie; łatwo się irytowała, krzyczała na Adasia, wybuchała o byle drobiazg, brakowało jej cierpliwości. Kładła to na karb przemęczenia i przepracowania. Ale przecież nie tylko… W każdym razie uważała, że wakacje były jej potrzebne jak rybie woda. Dlatego jechała. Zamknęła walizkę i postanowiła przestać zadręczać się tak idiotyczną sprawą, jak głowienie się czy wszystko spakowała.
Przypomniała sobie jakiś stary film, w którym główna bohaterka ma zabrać cały swój majątek, ale bierze tylko torebkę i rękawiczki i tak wychodzi. A reszta… jest nieważna, pomyślała, wszystko inne załatwi karta kredytowa i poczucie humoru. Jakoś będzie, przecież ostatecznie, zawsze jakoś jest.
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.