Szepty przyszłości
Rodzinne sekrety
Data wydania: 2024
Data premiery: 21 maja 2024
ISBN: 978-83-67867-86-3
Format: 130/200
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 304
Kategoria: Literatura współczesna
44.90 zł 31.43 zł
Prawda nie zawsze jest pożądana.
W progu domu Elżbiety i Jerzego staje nieznajoma nastolatka. Ela przeżywa szok – widzi w dziewczynie siebie sprzed lat. Wiktoria oznajmia, że jest córką zaginionej przed laty Patrycji i chce wiedzieć, dlaczego jej matka uciekła kiedyś z domu i przez całe życie skrywała przed córką tajemnice o ojcu i o rodzinie. Nawet, kiedy okazuje się, że dziewczyna jest wnuczką Elżbiety i Jerzego, nie jest zainteresowana, by jej życie w jakikolwiek sposób się zmieniło. Chce zostawić za sobą wszystko, co się ostatnio wydarzyło, i bezpiecznie wrócić do świata, w jakim dotąd żyła. Życie jest jednak nieprzewidywalne.
Czy w obliczu zaistniałego niebezpieczeństwa Wiktoria zmieni zdanie? Zrozumie, co jest ważne w życiu? I – wreszcie – czy to już zakończy złą passę tej rodziny?
Bohaterowie przekonują się, że nic nie jest dane raz na zawsze, a jedyne co jest pewne, to niepewność. Życie to pasmo ciągłych zmian.
Polecam gorąco to niepokojące zamknięcie cyklu. Będziecie wielokrotnie zaskoczeni!
Czytaśka
Dorota patrzyła na córkę i nie wiedziała, w jaki sposób ma się zachować. Co zaczynała się śmiać – bo słowa wypowiedziane przez Patrycję były przecież totalnym absurdem i taka reakcja wydawała się najbardziej oczywista – natychmiast przerywała, bo widziała, że Patrycja nie podzielała jej wesołości i sprawiała wrażenie, jakby mówiła jak najbardziej poważnie. Wpatrywała się w matkę swoimi dużymi oczami i czekała na odpowiedź. I – Dorota po chwili była tego absolutnie pewna – wierzyła w to.
Kiedy to do niej dotarło, uśmiech zgasł na jej twarzy.
– Chyba… chyba nie miałaś tego na myśli?
– Zadałam ci proste pytanie, mamo – powiedziała cicho Patrycja i przełknęła łzy.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś, że Jerzy jest moim ojcem?
Dorota przyglądała się córce, a w gardle czuła coraz większą suchość. Odchrząknęła.
– Bo… – Patrycja przybliżyła twarz do matki, jakby chciała usłyszeć odpowiedź jak najszybciej.
– Nie rób tak! – Dorota odwróciła się zdenerwowana.
– Jak? Mam nie pytać?
– Nie. Pytać, owszem, możesz, ale nie wchodź na mnie. Czuję się niekomfortowo.
Patrycja odsunęła się i przyjrzała się matce. Teraz między nimi była bezpieczna odległość, jakby rozmawiały ze sobą obce osoby.
– Kiedyś ci to nie przeszkadzało – zauważyła.
– Masz rację, kiedyś. Zapomniałaś dodać, że pewnego dnia zostawiłaś mnie bez słowa. Uważasz, że spoufalałam się z każdym?
– Z każdym pewnie nie, ale na pewno z Jerzym!
– Patrycja!
– Nie odpowiedziałaś na moje pytanie! Dlaczego mi nie powiedziałaś o Jerzym? – powtórzyła z naciskiem.
– Bo nie było o czym!
– Naprawdę? Chcesz powiedzieć, że to był jednorazowy numerek?
Dorota otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale widząc twarz córki, zrezygnowała. Patrycja była wściekła, święcie przekonana o swojej racji. A ona nie wiedziała, czy to dobra pora, by wyspowiadać się córce z życia miłosnego. Była w szoku, że w ogóle Patrycja o czymkolwiek wiedziała i zastanawiała się, kiedy to się stało.
– Nie – odpowiedziała w końcu zrezygnowana.
Patrycja wytarła łzy, które nagle pojawiły się na policzkach. Przez ostatnie lata łudziła się, że być może źle wtedy zrozumiała podsłuchaną rozmowę, ale teraz Dorota w dość prosty sposób pozbawiła ją złudzeń. Nie myliła się, było tak, jak podejrzewała.
– Jeśli jednak myślisz o Jerzym jak o swoim ojcu, to… – Patrycja uniosła wzrok – mylisz się. Owszem… byłam z Jerzym bardzo długo, ale z całą pewnością to nie on jest twoim ojcem.
– Teraz tak mówisz! Tylko po co? Wiesz, co ja przez te wszystkie lata przeżyłam? Każde przeziębienie Wiktorii, każda anomalia przyprawiały mnie o szybsze bicie serca. Bo przecież ona jest…
– Nie jest! – powiedziała Dorota. – Jak ty to sobie wyobrażałaś? Że zaszłam w ciążę z Jerzym tuż po tym, jak on i Elżbieta mogli się wreszcie cieszyć, że po latach starania się o dziecko nareszcie im się udało? Wiktor jest przecież od ciebie starszy o trzy miesiące.
– I co z tego? Jakie to ma znaczenie?
Dorota podeszła do córki i złapała ją za ramiona.
– Dziecko, co ty wygadujesz? Czy ty siebie słyszysz? Naprawdę uważasz, że byłabym do tego zdolna?
– Nie wiem, do czego jesteś zdolna. Nie znam cię. Wiem, że mnie oszukiwałaś przez lata. Dlaczego mam ci teraz wierzyć?
– Jezu Chryste! – jęknęła Dorota zszokowana słowami Patrycji. Opuściła bezradnie ręce i odwróciła się. – Pójdę już do domu – powiedziała cicho, zbierając swoje rzeczy.
Zatrzymał się na chwilę przed budynkiem i spojrzał w górę, w okna swojego mieszkania. W żadnym nie paliło się światło. Zastanowił się, czy Patrycja śpi, czy też nie było jej w środku. Nie chciało mu się wierzyć, by mogła gdzieś wyjść, nawet nie wspominała o takiej możliwości, ale z drugiej strony przyszło mu do głowy, że przecież z niczego nie musiała mu się tłumaczyć i może chciała po prostu spędzić trochę więcej czasu z matką albo, co wydało mu się bardziej prawdopodobne, szukała Wiktorii. Spojrzał na zegarek. Nie było jeszcze na tyle późno, by już myśleć o odpoczynku. Zwolnił hamulec i wolno ruszył w kierunku podziemnego parkingu.
Kiedy zatrzymał się na swoim miejscu, nie wyłączył od razu silnika, tylko oparł się wygodnie o siedzenie i głęboko westchnął. Był zmęczony. W tej chwili nie dbał o to, czy Patrycja jest w jego mieszkaniu czy też nie. Marzył o odpoczynku, czuł, że wydarzenia ostatnich dni mocno dały mu się we znaki. Próbował się w tym wszystkim odnaleźć, ale miał wrażenie, że otrzymuje zbyt wiele bodźców na raz i nie wie, na których powinien się najbardziej skupić. Westchnął po raz kolejny. Potrzebował chwilowego zwolnienia, czasu na przemyślenie ostatnich zdarzeń. To, co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku dni, zmieniło jego życie w pasmo niespodzianek, na które nie był przygotowany. Miał córkę. Dziecko Patrycji było też jego dzieckiem. I choć wydawało mu się to totalnie irracjonalne, wierzył w jej słowa. Wiktoria przypominała mu matkę, uśmiech nastolatki był bliźniaczo podobny do tego, jakim obdarzała go rodzicielka. Gdyby nie był spokrewniony z Wiktorią, uznałby to za zbyt wielki zbieg okoliczności.
Wyłączył silnik, powoli zebrał swoje rzeczy i otworzył drzwi.