Dwóch morderców w podróży
Data wydania: 2009
Data premiery: 07 września 2009
ISBN: 978-83-7674-016-4
Format: 120x200
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 148
Kategoria: Literatura współczesna
19.90 zł 13.93 zł
Autor proponuje czytelnikowi niezwykłą podróż i niezwykłą książkę. Zebrane w tomie teksty cechuje oryginalność stylistyczna i bogactwo literackiej wyobraźni.
Dwa pierwsze opowiadania – „Dwóch morderców w podróży” i „Figury martwe” – przesycone są barwnymi postaciami i zdarzeniami. Mają formę ballad, których alegoryczni bohaterowie symbolizują ludzkie wybory życiowe i zróżnicowanie osobowości.
W atmosferze niezwykłości toczy się ich konfrontacja ze światem i samym sobą.
Z kolei „Gorszące godziny” to liryczny monolog-spowiedź dojrzałego wrażliwego mężczyzny, bacznie obserwującego otaczającą go rzeczywistość i swoje w niej miejsce.
CZĘŚĆ PIERWSZA
„Świat ułożony wzdłuż drogi. Leniwie rozkładające się podziały: ospałe rasy, stroniące od światła dnia ideologie. Tutaj na pewno część przechodniów zmierza w stronę Bożej Opatrzności. Inni poprzestają na pełnych nieświadomości rachubach”. W podobny sposób wiele razy można zaczynać opowieść. Wystarczy znaleźć odpowiednią ilość blasku, załamać go – choćby na krawędzi dużego stołu – i odłożyć na chwilę okulary. A potem ufnym spojrzeniem podbić serca tych, którzy czekają. Innym wyjściem (jeśli w tym labiryncie, jaki świat tworzy, jakieś wyjścia się w ogóle zdarzają) jest dokładne powstrzymywanie pokus. Do tego baczne przyglądanie się barwom i obyczajom. Dwie tęcze, na przykład, nie są zjawiskiem, nad którym należałoby omdlewać z zachwytu. Co innego dwie głowy i twarze, z napięciem wpatrzone w ten sam punkt, z pozoru najważniejszy i centralny. Nawet, jeśli wartość tego spojrzenia obniżają podpowiedzi skwaśniałej duszy. Obie głowy Gryzeldy spoczęły na ramionach jej powiernika, Celestyna. Wcześniej już, kilka razy, uniknął on śmierci z olśnienia. Teraz dokuczała mu muzyka. Zwłaszcza kameralna i doskonała w formie. Melodyjna opowieść, przy której mozartowskie napięcia musiały wydawać się powściągliwe, a nawet śmieszne. Nękały go też niezwykłej urody widoki z wieży dworu rodziny von Krackwitz. Tam szczególnie śmierć była blisko, gdy zachodzące słońce kładło się łagodnie na wierzchołki sosnowych lasów. Thusnelda von Krackwitz głębokim i namiętnym głosem śpiewała wówczas pieśń o męce głodowej dziecka. Celestyn czuł, jak każdy z tych dźwięków pochłania go i sprawia, że siły witalne ulatują, niczym błahe myśli. Musiał opierać się o balustradę, osłabiony i bliski utraty przytomności. Ale – co jemu samemu wydawało się dziwne – wszystkimi siłami pilnował, by nie stracić choćby jednego akordu. Gdy przeżył muzykę, mógł służyć Gryzeldzie. Nie potrzebowała przecież obcych tyrad i popisów w stylu bon mote. Wystarczyła cicha bliskość i rezygnacja, którą o n emanował.
CZĘŚĆ DRUGA
Na pierwszej stacji za granicą bułgarsko – turecką dwóch morderców chodzi spokojnie po peronie. Ze znawstwem zajadają się kawałkami kaszkawała i czarnymi oliwkami. Chłopiec, który podał im to wszystko w dwóch glinianych miskach, przyniósł też świeżą gazetę. Na żadnej ze stron choćby słowa o ich zbrodni! Może wciąż nie wykryta? A może to wina ich smukłych dłoni, które w dystyngowany sposób strzepują zaschniętą krew. Trzeci peron, gdzie znajduje się dwóch morderców, należy do najbardziej zatłoczonych. Odchodzą stąd pociągi do Sofii i Bukaresztu, do tego bałkański ekspres w kierunku Belgradu, Zagrzebia i Salzburga. Gazeta o tym milczy, ale dwóch morderców nie musi nawet przyspieszać kroku. Wiedzą, jak uspokoić publiczne sumienie. Gdyby popełnili polityczną zbrodnię, mogliby oddać się w ręce ospałego policjanta. Tymczasem jedynym ich błędem była nadmierna ufność w melodyjny głos ofiary. Zabili z zapatrzenia, a nie pogardy, obowiązku czy nienawiści. Dwóch morderców w podróży, z jedną walizką, próbuje odstąpić innym strzępy swojej zbrodni. Jedzą bałkański ser i marzą tylko o tym, by na kolejnej przygranicznej stacji zapić go łykiem schłodzonego piwa.
Recenzje
Na razie nie ma opinii o produkcie.