
Wszystkie barwy roku.
Wyjątkowe opowiadania na 12 miesięcy
antologia
Data wydania: 2018
Data premiery: 30 października 2018
ISBN: 978-83-7674-733-0
Format: 145 x 205
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 416
Kategoria:
36.90 zł 25.83 zł
Dwanaście opowiadań, dwanaście historii, które bawią, wzruszają, zmuszają do refleksji. Mieszanka stylów sprawia, że każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie. Z przyjemnością odbyłam podróż do świata postaci wykreowanych przez trzynaście świetnych pisarek. Serdecznie polecam!Joanna Wolf, blog NIEnaczytana
Pasjonujące opowieści na każdą porę roku. Uniwersalne, dające nadzieję na lepsze jutro. Opowiadania absolutnie bezkonkurencyjne w swojej wymowie. Polskie pisarki w szczytowej formie!Wioleta Sadowska, subiektywnieoksiazkach.pl
Regina tępym wzrokiem wpatrywała się w leżącą przed nią kopertę, na której widniało imię i nazwisko nadawcy, niby obce, a jednak dobrze znane. Krystyna Lasek. Tak brzmiało panieńskie nazwisko matki, a babcia miała na imię Krystyna. Ale babcia od dawna już nie żyła, więc to zapewne przypadkowa zbieżność.
Młoda kobieta zagryzła wargi, niepewna, co powinna uczynić. Najprościej byłoby po prostu oddać matce ten list, wszak właśnie do niej był adresowany. Tylko że Regina nie miała najmniejszej ochoty na odwiedziny w rodzinnym domu i oglądanie szarej, zmęczonej twarzy niestarej jeszcze kobiety i na wysłuchiwanie krytycznych uwag wiecznie niezadowolonego ojca.
Po długim namyśle, dwóch kawach i trzech papierosach podjęła decyzję. Włączyła czajnik, a gdy woda zaczęła wrzeć, otworzyła pokrywkę i przytrzymała kopertę nad parą. Potem delikatnie podważyła paznokciem róg i przekonała się, że klej w istocie rozmiękł, tak jak to zawsze bywało w szpiegowskich filmach czy powieściach sensacyjnych. Regina jeszcze raz zastanowiła się nad słusznością własnego postępowania, wreszcie odsunęła na bok wyrzuty sumienia, złapała odklejony rożek i pociągnęła.
Postanowiła, że przeczyta list i wtedy zdecyduje. Jeśli treść będzie zawierać jakieś istotne informacje, zaklei go i odda matce, jeśli zaś znajdują się w nim jedynie pozdrowienia lub inne nieważne słowa, podrze go, wyrzuci i tym samym uniknie wizyty, która jawiła jej się tak samo miło, jak rwanie trzonowców.
Na wszelki wypadek przeżegnała się, czyniąc tym samym Boga wspólnikiem nieetycznego czynu, wyjęła z koperty arkusz papieru zapisany drobnym pismem, rozprostowała i zaczęła czytać. Po chwili krzyknęła lekko ze zdumienia, a krągłe, eleganckie litery rozmazały się przed oczami wypełnionymi łzami. Niecierpliwym gestem przetarła twarz wierzchem dłoni i ponownie spojrzała na list.
Droga córko.
Wiele lat minęło od naszego ostatniego spotkania. Ufam, że pozostajesz w zdrowiu i jesteś szczęśliwa z mężczyzną, którego wybrałaś sobie na męża, i że Twoja córka Regina wyrosła na mądrą, piękną kobietę. Nie wiem, czy narodziły Ci się inne dzieci, nie wiem nawet, czy dalej mieszkasz tam, gdzie kiedyś, i czy otrzymasz ten list. Wierzę jednak, że dobry Pan Bóg sprawi, że będę mogła załatwić tę ostatnią ważną sprawę.
Heleno, jestem już stara i w każdej chwili mogę spodziewać się ryku trąb wzywających mnie na Sąd Ostateczny, dlatego muszę pomyśleć o ostatniej woli. Jesteś moim jedynym dzieckiem. Utarło się, że to dzieci dziedziczą po rodzicach, ale Ty przecież dawno temu zdecydowałaś, że nie chcesz być moją córką. Dlatego chcę poznać moje wnuki. Proszę, żeby przyjechały do mnie na kilka dni, żebym mogła ocenić, czy powinnam oddać w ręce któregoś z nich to, czym Ty kiedyś wzgardziłaś.
Krystyna Lasek
Ps. Lepiej niech się pospieszą, bo nie mam już dużo czasu. Mogę trochę poczekać, ale jeśli do końca stycznia żaden z Twoich potomków się nie pojawi, moje mienie zapiszę obcym ludziom.
Regina wolno odłożyła list na stół, zapaliła papierosa i podparłszy brodę pięścią, pogrążyła się w zadumie. Przez głowę przelatywały myśli w formie zdań zakończonych wykrzyknikiem. Babcia Krysia żyje! Rodzice mnie okłamali! Ale jak mama tak mogła?! Dlaczego?!
To ostatnie pytanie wydało jej się najważniejsze. Dawno temu Tomasz Izbicki przywołał do siebie małą, zalęknioną dziewczynkę i suchym, obojętnym głosem oznajmił, że babcia Krysia nie żyje, a obecna przy tej rozmowie Helena nie zaprotestowała ani słowem, chociaż to właśnie jej matkę mąż tak bezpardonowo uśmiercił. Regina doskonale wiedziała, że ojciec całkowicie podporządkował sobie żonę, ale zgoda na uznanie własnej matki za zmarłą to już chyba lekka przesada!
Dziewczyna jak przez mgłę pamiętała babcię Krystynę. W jej wspomnieniach wysoka, smukła kobieta kucała przed płaczącą dziewczynką i nie zważając na to, że końce długich, kruczoczarnych warkoczy zamiatają pokryte pyłem podwórze, obwiązywała chusteczką podrapane i krwawiące, pulchne kolanko. To był ostatni raz, kiedy Regina widziała babcię. Teraz postanowiła to zmienić.
Podeszła do okna i skrzywiła się na widok białych płatków, padających gęsto i nieprzerwanie. Śnieg zaczął sypać trzy dni temu i ani na chwilę nie przestał, zamieniając trawniki w białe dywany, a ulice i chodniki w składowiska szarej brei, rozjeżdżonej kołami setek samochodów i rozdeptanej setkami stóp. Wzdrygnęła się na myśl o czekającej ją długiej jeździe, ale zaraz odegnała ją, podeszła do szafy w przedpokoju i wydobyła podróżną torbę. Postanowiła nie przejmować się niesprzyjającą podróży aurą. Czas na wyjazd był idealny – wczoraj skończyła pracę nad ostatnim pilnym zleceniem, a kolejne zobowiązała się wykonać do połowy lutego, miała zatem na to ponad miesiąc. Wszystko dobrze się złożyło, pomyślała. Tylko ta cholerna pogoda!

magdalena.natonek –
Dziś opowiem Wam o tomiku opowiadań “Wszystkie barwy roku”. Celowo wcześniej nie użyłam przymiotnika opisującego ów tomik. Dlaczego? Bo to książka złożona. Tak złożona, jak 4 pory roku.
Czasem w naszym życiu świeci słońce, czasem pada deszcz, czasem przechodzi burza, a czasem pławimy się otuleni słońcem. Bo takie jest przecież nasze życie. Ono nie nienawidzi stagnacji i próżni.
Czasem niestety jedna chwila i jeden okropny gest gasi w nas życie. Bezpowrotnie. Pozostaje tylko rozpacz…
Ale wracając do zbioru opowiadań, czas na moje wrażenia.
W pierwszej kolejności napiszę o tych, które najbardziej mi się podobały.
I tak stawkę otwiera “Przeklęty” Anna Grażyna Klejzerowicz
Noooooo. To jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Zagadka z historią w tle. Opowiadanie przeczytane jednym tchem, chociaż smutne, bo z motywem wojennym.
Autorka, niezależnie czy jest to powieść czy opowiadanie, tak wspaniale operuje słowami, że fabuła przez nią stworzona, pochłania mnie do reszty i co jest piękne, niesie zawsze jakieś przesłanie.
Zawsze jest walka dobra ze złem. Jak w życiu, niestety nie zawsze wygrywa dobro, ale odrobienie lekcji z człowieczeństwa zależy od nas i ZAWSZE TRZEBA PRZECIWSTAWIAĆ SIĘ ZŁU. Zawsze, bo pewnego dnia karma się odwróci i zło zostanie pokonane. Tak, mimo wszystko jestem niepoprawną optymistką i głęboko wierzę, że szkalującym, kiedyś zabraknie słów, a nienawiść wreszcie się wypali, a na tych, którzy podnoszą rękę, te ręce im odpadną albo ktoś im je utrąci. Na to NIGDY nie będzie usprawiedliwienia. Dobro odrodzi się jak Feniks z popiołów. Szkoda tylko niewinnych ofiar, które zawsze – niezależnie od szerokości geograficznej, w jakiej mieszkamy – zawsze zostaną w naszych sercach.
“Przytul mnie mocno” Edyta Świętek otuliło mnie miłością. Piękną, macierzyńską. Sprawiło, że serce mocniej zabiło w mojej piersi. Jako matka trójki dzieci, jestem w stanie wyobrazić sobie pragnienie bycia matką. Do tej pory czuję to zniecierpliwienie na myśl o powitaniu ukochanej i wyczekanej istotki, która uczyni mój świat piękniejszym.
To prawdziwy przywilej i radość dostąpić zaszczytu uczuć macierzyńskich. Obserwując moje szkraby, rozumiem ogromne pragnienie i chęć obdarzenia miłością każdego dziecka, które z różnych względów znalazło się w bidulu. One tak bardzo pragną miłości i naszej uwagi. Nie, nie prezentów, bo one nie są im potrzebne do szczęścia. Chodzi o poświęcenie im czasu, którego nie da się przeliczyć na żadne pieniądze świata.
Dziękuję autorce za te proste prawdy i przytulam ją mocno, chyląc czoło za jej opowiadanie.
“Co złe, zapomnieć – opowieść Delfiny” Iwona Małgorzata Żytkowiak
To trzecie opowiadanie, które mnie zachwyciło.
Nie ukrywam, że tematyka Powstania Warszawskiego to mój konik, ale potrafię być bezstronna. To opowiadanie bardzo mnie urzekło, mimo, że teraźniejszość przeplata się z okrutną przeszłością makabry 63 dni walki. I to zakończenie, na które w głębi serca miałam nadzieję.
Dziękuję za przypomnienie prostej prawdy, że na miłość NIGDY NIE JEST za późno.
“Kobiety nieidealne” niezwykłego duetu Magdalena Kawka i Małgorzata Hayles To już czwarte opowiadanie, które mnie zauroczyło. Jest wehikułem czasu do roku 1978, a właściwie do osławionej zimy stulecia. Za sprawą gry słów i niezwykłej wyobraźni, autorki przeniosły mnie do lat mojego wczesnego dzieciństwa, gdzie sławetną zimę pamiętam jak przez mgłę. Niezwykle sugestywne i fotograficzne opisy wnętrz sprawiły, że sama poczułam się, jak gdybym siedziała w fotelu rodem z PRLu. Wszystko to zostało okraszone niezwykłym poczuciem humoru. Brawo. Dobra robota.
A na moim regale, w poczekalni stoi już pierwszą część trylogii “Kobiety nieidealne” i już się cieszę na tę lekturę.
“Obudź się” Joanna Kruszewska Niezwykłe opowiadanie o tym, jak ciężko poradzić sobie z chorobą dziecka, które umiera. Autorka poruszyła w nim bardzo ważny temat przechodzenia przez różne etapy żałoby oraz reakcje bliskiego i dalszego otoczenia. Opisała także, co czuje osoba wewnątrz serca i duszy, a to własnie tam mają miejsce skrajne uczucia i emocje, z którymi nie każdy jest w stanie sobie poradzić. W takich momentach wsparcie najbliższych jest bardzo potrzebne, nawet, jeśli ręka niosąca pomoc jest odtrącana.
W opowiadaniu ten sam problem został poruszony także z perspektywy drugiej strony, a mianowicie pozostałych członków rodziny, którzy tak samo przeżywają żałobę, ale zostają zapomnieni a wręcz odepchnięci na dalszy plan. Niestety, tak też się dzieje.
I ostanie opowiadanie, na które zwróciłam uwagę i które poruszyło moją wrażliwość czyli “Talerzyk w niebieskie kwiatuszki” Joanna Sykat
To opowieść o tym, że przedmioty też maja duszę i moc przyciągania. Tak, tak, bo jak nazwać sytuację, w której mimo niespełnionej miłości dziadków, drogi ich wnucząt jednak się spotykają, a wszystko to za sprawa niepozornego talerzyka, wypatrzonego na pchlim targu.
Ktoś pomyśli, że przesadzam. Nic z tych rzeczy. Sama bowiem posiadam w domu taki przedmiot, który złączył pokolenia i dwie rodziny. Autorce dziękuję, że swoim opowiadaniem przypomniała mi pewną historię rodzinną, która aż korci, aby ją spisać.
To opowiadania, które wzbudziły we mnie całą paletę emocji, tych pozytywnych, chociaż i smutnych.
Było jednak opowiadanie, które było trudne i wzbudziło we mnie negatywne odczucia. To “Prezent na Dzień Babci” Hanny Greń. To opowiadanie mnie przeraziło. Ja rozumiem, że autorka przywołała w opowiadaniu podejście ludzi ze wsi sprzed kilku dekad, gdzie traktowanie zwierząt było przedmiotowe, ale takie sceny głęboko mną wstrząsają. Jestem zwierzolubem i te sceny zawsze będą budziły we mnie wstręt i odrazę. Na nieszczęście dla tego zbioru, to opowiadanie jest jako pierwsze i dla wrażliwców może być argumentem dla porzucenia książki, w celu dalszego jej czytania. A szkoda, bo następne opowiadania są bardzo ciekawe. Tak, tak, wiem, że to tylko jedna scena. Dziękuję bardzo. Mnie wystarczyła. Ja wysiadam.
Jest jeszcze jedno opowiadanie, które nie przypadło mi do gustu i którego nie ogarniam. To “Kwiat paproci” Iwony Czarkowskiej. Tego opowiadania nie byłam w stanie zrozumieć i zniesmaczona odstawiłam tomik na półkę najpierw na tydzień, po czym wystąpiła u mnie blokada czytelnicza i stan ten trwał niemal miesiąc.
Nie, nie uskarżam się na problemy ze zrozumieniem tekstu. Nie mam też problemów z wyobraźnią, ale są “dzieła” przez treść których, nie da się przebrnąć.
Może moje słowa nie przypadną komuś do gustu, ale jeśli moja recenzja ma być uczciwa i rzetelna, muszę zawrzeć w niej prawdę, choćby miała zaboleć.
Co do pozostałych opowiadań, których nie wymieniłam: szału nie było. Koncepcja ciekawa, ale zabrakło mi w nich tego CZEGOŚ. Nie, nie skreślam ich. Stwierdzam jedynie, że były od nich lepsze, czyli te, o których napisałam na początku recenzji.
O gustach się nie dyskutuje i zapewne ile osób tyle wrażeń.
Ja przedstawiłam swoje.
Za egzemplarz książki, a tym samym za możliwość przeczytania i zrecenzowania, bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwo Replika