Tajemna strona świąt
Bestiariusz i mroczne tradycje
Linda Raedisch
Przekład: Ewa Ratajczyk
Tytuł oryginału: The Old Magic of Christmas
Data wydania: 2023
Data premiery: 14 listopada 2023
ISBN: 978-83-67867-28-3
Format: 145/205
Oprawa: Twarda
Liczba stron: 304
Kategoria: Literatura popularnonaukowa
59.90 zł 41.93 zł
Mroczne tradycje najkrótszych dni w roku
Krampus, wigilijne duchy, groźne elfy – jeszcze nie tak dawno te i wiele innych przerażających postaci charakteryzowały okres Świąt Bożego Narodzenia.
Przesiąknięta historią i baśniowym klimatem Tajemna strona świąt ukazuje je od tej mniej znanej, ciemnej i niepokojącej strony. Można tu spotkać tajemnicze zjawy, wiedźmy, potwory, słowem – odkryć cały bestiariusz czarodziejskich stworzeń. Ta napisana ze swadą, niezwykła książka porywa na upiorną przejażdżkę saniami pośród srebrzystych jodeł zimowego lasu i do lodowych komnat Królowej Śniegu.
Tajemna strona świąt przybliża również dawne zwyczaje świąteczne, a także prezentuje nietypowe spojrzenie na postać Świętego Mikołaja. Pełna tajemnicy i magii, pozwala zrozumieć czasy, gdy najkrótsze dni w roku były jednocześnie tymi najmroczniejszymi.
Święta Bożego Narodzenia są w swej istocie mroczne. Ta książka przedstawia szczegóły, które na to wpływają, nie rozwiewając, mam nadzieję, otaczającej je uwodzicielskiej, lśniącej mgiełki. Jeśli jesteś otwarty na doświadczenie głębszej i mroczniejszej pory roku, jeśli nie boisz się otworzyć drzwi osobliwemu duchowi lub czarodziejskiej wiedźmie, jeśli z radością powitasz dreszcz, który nie ma nic wspólnego z zimowym chłodem, to trafiłeś we właściwe miejsce. Nie jest to książka dla dzieci, napisała ją jednak miłośniczka baśni, dlatego napotkasz w niej odniesienia do Hansa Christiana Andersena,
C.S. Lewisa, J.R.R. Tolkiena i kilku innych pisarzy, którzy być może nie kojarzą Ci się z Bożym Narodzeniem. W książce przewijają się odwołania do mojej ulubionej opowieści dla dzieci, Królowej Śniegu, w której odważna młoda Gerda przemierza drogę, czasem boso, z mieszkania na poddaszu w Danii do ogrodu czarownicy, obozu rabusiów i dalej przez Laponię do „śnieżnej komnaty” w sercu fortecy Królowej Śniegu, aby dokonać duchowego ocalenia swojego towarzysza zabaw, Kaya. Królowa Śniegu nie jest właściwie opowieścią bożonarodzeniową, ale Gerda przemierza te same krainy, przez które wraz ze swoim orszakiem wróżek, duchów i goblinów przechodziła pradawna bogini przesilenia zimowego.
Nie trzeba być chrześcijaninem, by zakochać się w okresie świąt Bożego Narodzenia. Na pewno wszyscy słyszeliśmy hasła zachęcające do „zauważania Boga w Bożym Narodzeniu”. Interpretuję je jak najbardziej pozytywnie, jako wezwanie chrześcijan do wykorzystania tego okresu na zgłębienie swojej wiary. Poganie mogą zrobić to samo. Wbrew temu, co może słyszałeś, dawnych bogów i dawne boginie nie tak łatwo dostrzec we współczesnych świątecznych obchodach, jakaż to jednak radość, gdy zauważysz jednego z nich, kręcącego się przy misce z ponczem lub przybywającego do domu wraz z jemiołą. Długa pora roku wymaga wielotysięcznej obsady – czarownice, trolle i domowe duszki mają swoje role do odegrania.
Na tych stronach spotkasz mnóstwo elfów, zarówno tych jasnych, które można sobie wyobrazić przy pracy nad tworzeniem zabawek pod falującą kurtyną zorzy polarnej, jak i mrocznych, które czają się w lesie, skrywając twarze przed słońcem. Moim zdaniem okres świąt Bożego Narodzenia i dni go poprzedzające idealnie nadają się do tego, by porównać nasze postrzeganie tych ziemskich duchów z żywą więzią, jaką nasi przodkowie utrzymywali z nimi w przeszłości. Panuje powszechne przekonanie, zarówno wśród pogan, jak i nie pogan, że znane nam Boże Narodzenie jest zasadniczo świętem pogańskim, a jego rytuały swój początek mają w rozmaitych wysiłkach pierwotnych ludzi, pragnących na nowo wzniecić dogorywający żar słońca. Ten pogląd jest prawdziwy, ale to tylko połowa historii. Na kartach tej książki spotkasz istoty bezwstydnie pogańskie, ale również takie, które są wytworem wyobraźni chrześcijańskiej. Zdecydowana większość jest połączeniem ich obu.
Chciałabym, abyś otwierając tę książkę, poczuł się tak, jakbyś otworzył drzwi starego kościoła, w którym ujrzysz jednak nie zakurzone ławki, lecz wiekowy las, światło księżyca lśniące na liściach ostrokrzewu i cienie duchów przemykających pomiędzy konarami drzew. Mam nadzieję, że i Ty, Czytelniku, będziesz zaskoczony niektórymi odkryciami, podobnie jak ja, kiedy dokonałam ich w trakcie mojej podróży przez ten magiczny las. Szwedzka Łucja, ze swą koroną ze świec i z krwistoczerwoną szarfą, na pierwszy rzut oka wydaje się pradawną personifikacją słońca lub złożoną mu ofiarą, okazuje się jednak, że nią nie jest. (W Dniu Świętej Łucji zaskoczy Cię również pewnie to, co znajdziesz pod spódnicami Łucji z Czech!) I odwrotnie, włoska wiedźma Befana, której imię oznacza „epifanię” – objawienie, nierozerwalnie związana z historią Trzech Króli, którzy przynieśli Dzieciątku Jezus złoto, kadzidło i mirrę, swoje istnienie zawdzięcza zarówno germańskiej bogini, jak i Ewangelii według Świętego Mateusza.
Nie da się ukryć, że w Bożym Narodzeniu dużą rolę odgrywa i zawsze odgrywało wybieranie, kupowanie, pakowanie i wręczanie prezentów. Rzymskie Saturnalia, prekursor naszych świąt, charakteryzowała wymiana świec, małych glinianych lalek i innych drobiazgów. Obdarowywanie się prezentami jest wyrazem życzliwości, zwłaszcza gdy swoje ciężko zarobione pieniądze przekazujemy niżej usytuowanym w drabinie społeczno-ekonomicznej. Nie, nie musisz tryskać radością, ale powinieneś uzmysłowić sobie, że wszyscy jesteśmy, jak próbował wyjaśnić Scrooge’owi jego siostrzeniec, „towarzyszami podróży na drodze do wieczności”.
I tak dochodzimy do kwestii trzech duchów bożonarodzeniowych znanych całemu światu: tych z Przeszłości, z Teraźniejszości i tych z Przyszłości. Opowieść wigilijna nie była ani pierwszą, ani ostatnią świąteczną historią o duchach napisaną przez Charlesa Dickensa. Dickens nie wymyślił tego gatunku, lecz rozpowszechnił ugruntowaną już tradycję snucia opowieści. Boże Narodzenie i świat duchów były w wyobraźni Dickensa powiązane ze sobą tak bardzo, że swoje najmroczniejsze wizje zachowywał do publikacji w grudniu.
Podczas wykuwania naszej jasnej, błyszczącej amerykańskiej tradycji świąt Bożego Narodzenia pewne postawy, wierzenia i praktyki zostały wyeliminowane, ponieważ taka jest natura tradycji. Niektóre z nich mogą przetrwać wieki, inne natomiast giną pod choinką, ledwie zdążą się narodzić. Żeby nie zostawić tych starych odpadów na stercie na podłodze warsztatu Świętego Mikołaja, zebrałam garść i uniosłam je do światła. Rzućcie na nie okiem. Nie będę zapewniać, że stworzą atmosferę wesołych świąt, za to gwarantuję, że dzięki nim święta staną się bardzo interesujące. Wielu z Was może być zdania, że w Bożym Narodzeniu chodzi przede wszystkim o dzieci. Ja się z tym nie zgadzam; w Bożym Narodzeniu chodzi o bezpieczne straszenie dzieci, a czasem, przy okazji, nas samych.
Okres świąteczny trwał zwykle od końca października do 2 lutego. Należy zauważyć, że podczas gdy nie ma wątpliwości, że gałązka zwana barbórką pojawia się w wigilię Świętej Barbary (3 grudnia), a Befana przetacza się po niebie z workiem zabawek w wigilię Trzech Króli (5 stycznia), niewiele jest sztywnych, jasnych zasad, jeśli chodzi o kolejność tej nieziemskiej procesji. Jeśli jakieś wydarzenie w pewnym regionie przypisałam do Wigilii Bożego Narodzenia, nie oznacza to, że podobny rytuał gdzie indziej nie może mieć miejsca w Sylwestra lub w święto Trzech Króli. We wczesnym średniowieczu okres Bożego Narodzenia rozpoczynał się 1 listopada, należy jednak pamiętać, że w średniowieczu dzień ten różnił się od współczesnego święta. Dzisiejsze Halloween było dla starożytnych Celtów nocą poprzedzającą początek zimowej połowy roku, a zatem swoistą wigilią Nowego Roku. Dla Anglosasów nasz początek zimy był jej środkiem.
Podobnie jak w mojej pierwszej książce, Night of the Witches: Folklore, Traditions & Recipes for Celebrating Walpurgis Night, wiele niesamowitych stworzeń, które spotkasz w tym tomie, ma pochodzenie germańskie. Jednak wierzeń i tradycji ludowych, podobnie jak i ludzi, którzy je tworzą, nie da się zaszufladkować i podzielić na sztywne kategorie. Podczas podróży przez okres świąt Bożego Narodzenia przemierzymy krainy celtyckie, italskie, bałtyckie i słowiańskie. Wobec ogromnego bogactwa postaci trzeba wyznaczyć granicę – zdecydowałam, że obejmę nią katolickie i niegdyś katolickie kraje północnej i środkowej Europy, włączając do nich oczywiście „wylęgarnie” bożonarodzeniowej grozy – Islandię i Wyspy Brytyjskie. Zapuścimy się też do Ameryki Północnej, ale tylko w odniesieniu do zachowanych w niej praktyk Starego Świata. Książka o bożonarodzeniowych straszydłach nie byłaby kompletna bez greckich kallikantzaroi, które nieproszone wślizgują się w Wigilię przez komin, by siać spustoszenie. Choć należą one do wschodniego królestwa prawosławnego, znajdziesz je tutaj wraz ze świątecznymi bestiami z bardziej wysuniętych na północ regionów (niektóre z tych stworzeń są psotne, inne miłe), osobliwym wampirem i kilkoma niegrzecznymi duchami dzieci.
Czymże byłoby Boże Narodzenie bez choćby jednej zielonej gałązki? Od niedawna Boże Narodzenie jest świętem roślin szklarniowych, zanim jednak w naszych domach pojawiły się poinsecje, bożonarodzeniowe kaktusy i bujnie kwitnące cyklameny, honorowe miejsce w oknie, na ołtarzu i wśród dekoracji w holu zajmowały skromniejsze rośliny. Obok ostrokrzewu i jemioły pojawiała się bardziej niezwykła, czasem magiczna, sezonowa zieleń: bluszcz, jałowiec i ciemiernik.
Możesz być pewien, że znajdziesz w tej książce o wiele więcej niż zielone wieńce, osobliwe czarownice i zjawy z ujmującą poświatą. Niewiele z napotkanych duchów sprawi, że krew zastygnie Ci w żyłach, ponieważ celem książki nie jest wzbudzenie przerażenia, lecz uchwycenie tajemnicy Bożego Narodzenia. Z pewnością jednak po przeczytaniu tej książki dudnienie w dach nie będzie oznaczało tętentu kopyt reniferów. Na dźwięk dzwoneczków i gromkiego „Ho, ho” zaczniesz wypatrywać Dzikiego Łowu, a nie sań Świętego Mikołaja, a gdy w kalendarzu po przewróceniu strony pojawi się grudzień, zaczniesz nasłuchiwać uderzenia miotły, szelestu słomy lub szmeru brzozowych gałązek ocierających się o szybę.
Podobnie jak nieustannie ewoluujące Boże Narodzenie nie kończy się 25 grudnia, tak i tej książki nie kończy zakończenie. Z tyłu znajdziesz dodatkowo Kalendarz świątecznych duchów i zaklęć, który pomoże Ci uporządkować informacje i przedłużyć święta. Omawiam w nim w skrócie cały bożonarodzeniowy okres, dołączam także kilka nieziemskich ciekawostek, o których nie ma wzmianki w książce. W słowniczku zdefiniowałam terminy, które nie zostały wyjaśnione w tekście. Obejmują one znane słowa, których pewne znaczenie może jednak umknąć czytelnikowi, takie jak „przęślica” i „kominiarz”, a także terminy, z którymi czytelnik w ogóle może nie być zaznajomiony, takie jak „primstav”, czyli kalendarz runiczny, i „Suche Dni”. Słowniczek jest również zbiorem moich mniej istotnych przemyśleń, których nie umieściłam w głównej części tekstu, by nie zakłócać jego płynności.