Cień zbrodni
Grzechy młodości
Data wydania: 2022
Data premiery: 25 stycznia 2022
ISBN: 978-83-66989-56-6
Format: 130x200
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 448
Kategoria: Literatura dla kobiet, Literatura współczesna
44.90 zł 31.43 zł
Cień zbrodni to kolejny tom cyklu Grzechy młodości autorstwa Edyty Świętek.
FASCYNUJĄCA,PEŁNA EMOCJI, MIŁOŚCI I DRAMATÓW HISTORIA POLSKIEJ RODZINY
Autorka zaprasza w podróż do Bydgoszczy lat siedemdziesiątych. Ukazuje w niej codzienne radości i smutki polskiej rodziny, które splatają się z realiami życia w minionej epoce.
Elżbieta i Tymoteusz niedawno wprowadzili się do przestronnego mieszkania na osiedlu Kapuściska. Tymoteusz ma przed sobą świetlaną przyszłość i dobrze zapowiadającą się karierę.
Kazimierz, choć pasjonuje się kryminologią z którą wiąże się jego praca zawodowa, jest nieustannie namawiany do wstąpienia w szeregi Służby Bezpieczeństwa. Jego ukochana żona Ewa marzy o karierze wokalnej.
Agata nie potrafi odnaleźć się w roli statecznej mężatki. Młoda polonistka wciąż wdaje się w romanse z innymi mężczyznami.
Eugeniusz wciąż pakuje się w różne tarapaty. Krewki młodzieniec wpada nie tylko w ręce Służby Bezpieczeństwa, ale również w sidła miłości.
Czasy się zmieniają, ale ludzkie tęsknoty i namiętności pozostają takie same. Edyta Świętek z literackim kunsztem miesza w życiu swoich bohaterów, a co ważniejsze także w sercu czytelnika! Pochylcie się nad „Grzechami młodości”. To prawdziwie sentymentalna podróż!
Agata Kołakowska, pisarka
Samotne serca
Rok 1981
Od śmierci Maurycego Benedykta nie mogła sobie znaleźć miejsca, choć minęło już pół roku. Mieszkanie – do tej pory przytulne – zaczęło nagle sprawiać przygnębiające wrażenie. Ilekroć wzrok kobiety spoczął na pustym fotelu, w którym wcześniej zwykł zasiadać mąż, tylekroć czuła nieprzyjemny ucisk w okolicy żołądka.
– To przez tego starego rupiecia – oznajmiła pewnego dnia Elżuni, gdy ta wpadła z wizytą, przywożąc ze sobą trójkę młodszych pociech.
– Dlaczego nie wyrzucisz go na śmietnik, skoro tak drażni cię jego widok? – zapytała córka.
– Do tej pory było mi go szkoda, gdyż należy do kompletu. To antyk pamiętający jeszcze czasy sprzed pierwszej wojny. Ale może faktycznie powinnam tak zrobić? Jest już stary, wysiedziany. – Spojrzała krytycznie na mebel, którego bliźniaczy brat stał obok. Po przeciwnej stronie stołu umieszczona była elegancka zabytkowa kanapa dla trzech osób. – Ma mocno wytarte obicie, wyślizgane podłokietniki i chyba zapadnięte sprężyny. Mogłabym go wprawdzie oddać do renowacji, ale musiałabym wówczas odświeżyć również całą resztę, która jest świetnie zachowana. Tapicer na pewno nie dobrałby takiej samej tkaniny. Zresztą gdzie dzisiejszym materiałom do przedwojennej jakości? Teraz wszystko zrobione jest, aby zbyć. Tak, jakby robotnicy pracowali nogami, lewymi na dodatek.
– Masz rację, mamo. Dzisiaj faktycznie mamy straszne brakoróbstwo – przyznała skwapliwie córka, choć miała na ten temat odmienną opinię. Wszak u niej w domu były same nowoczesne sprzęty, które po części zaprojektował Tymek, a po części projektanci z Bydgoskich Fabryk Mebli. Wykonano je z najlepszych gatunkowo materiałów, które zwykle przeznaczane były na eksport, ponoć aż do Szwecji, gdzie trafiały do jakiejś dużej sieci sklepów.
Zapadła więc decyzja, że fotel zniknie, a salon zostanie odrobinę przemeblowany, by brak nie raził w oczy.
– Szkoda, że Maria nie przyjechała. Ona ma takie wyczucie stylu i przestrzeni, że na pewno wpadłaby na to, jak powinnam rozmieścić meble – westchnęła Wilimowska.
– Ach… Maria… To już dorosła pannica, nie chce z nami nigdzie jeździć. Żyje swoimi sprawami – odparła Elżbieta, zarumieniona po czubki uszu ze wstydu. Nie potrafiłaby za nic w świecie przyznać przed matką, że kompletnie nie daje sobie rady z wiecznie niezadowoloną latoroślą. I prawdopodobnie zapadłaby się pod ziemię, gdyby przy Benedykcie córka zaczęła z niej pokpiwać i mówić „pani matko”. Ach! Jak ona nie znosiła tego określenia! Nie potrafiła go wyplenić ze słownika Maryśki, a kiedy wspominała o tym mężowi, ten brał stronę ulubienicy i twierdził, że to dość dowcipny zwrot i wymaga szczypty polotu. Też coś! Ona w tym nie widziała ani nic zabawnego, ani świadczącego o wyrafinowaniu.
– Maryśka nie lubi spędzać czasu z nami – wypaliła bez namysłu Hanka, wywołując u matki jeszcze większe zażenowanie.
– Głupstwa opowiadasz, dziecko! – skarciła ją Elżunia.
– A czemu to, moja panno? – Benedykta postanowiła drążyć śliski temat.
– Bo ma wredną naturę – dorzucił Janek.
– Nie chce się z nami bawić. – Kinga także wtrąciła swoje trzy grosze.
– Moi drodzy! Nie możecie oczekiwać od dorosłej panienki, że będą ją wprawiały w zachwyt wasze harce. – Wilimowska uznała za słuszne wzięcie w obronę ulubienicy.
Maria nadal pozostawała jej najukochańszą wnuczką. Czasami babcia wręcz dochodziła do wniosku, że właściwie nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby była jedyną. Od biedy niechby sobie jeszcze Elżunia miała Wiesława. Janek na upartego też by uszedł. Ale te dwie najmłodsze dziewczyny to było zdecydowanie zbyt dużo. Kto widział, by pod koniec dwudziestego wieku kobieta rozmnażała się jak jakaś królica? I po co? Czyż nie lepiej skupić się na solidnym wychowaniu dwóch, góra trzech, latorośli? Przecież piątce nie sposób poświęcić dość uwagi!
– Tak, ona rzeczywiście żyje już własnym życiem – dodała szybko Trzeciakowa. – Ale maluchy nie zawsze potrafią to zrozumieć.
– Nie ma tu nic do rozumienia – fuknęła Benedykta, wodząc surowym spojrzeniem po wnukach. – Dzieci powinny znać swoje miejsce i nie wtykać nosa w sprawy dorosłych. A Maria wszak jest pełnoletnia! Mam nadzieję, że przyjedzie do mnie niebawem. Ostatnio trochę mnie zaniedbuje – oznajmiła Elżuni.
– Oczywiście, mamo. Powiem jej, żeby cię odwiedziła. W minionych dniach była pochłonięta przygotowaniami do rozpoczęcia roku szkolnego. A później doszły nowe zajęcia, obowiązki i w ogóle… Przecież to już klasa maturalna! – usprawiedliwiła gładko Marię.
– Dobrze, dobrze. Trochę brakowało mi jej towarzystwa – odparła Wilimowska.
W głębi duszy wyczuwała, że wnuczka znacznie się od niej oddaliła. Nie zaglądała na Aleje 1 Maja tak często jak niegdyś. A gdy już przychodziła, miewała znudzoną minę i zerkała wciąż na zegarek. Przykra była Benedykcie świadomość, że dla nastolatki przestała stanowić pożądane towarzystwo. Tęskniła za Marią i czuła coraz większe osamotnienie. To uczucie było nowe – nadeszło wraz ze śmiercią męża.
Nic dziwnego. Jest młoda, ciekawa świata. Potrzebuje różnych atrakcji. Powinna korzystać z uroków życia, póki ma możliwość. Starość przychodzi zdecydowanie zbyt szybko – westchnęła nieznacznie. Ach! Gdybym znowu mogła wrócić do wspaniałych czasów sprzed wojny! Gdy człowiek był zdrów, pełen wigoru, gdy nie doskwierały żadne bolączki, a policzki i dekolt miały jędrną świeżość. Kiedy byłam w wieku Marii, też nie pociągało mnie przesiadywanie w gronie statecznych matron.
Wilimowska pomyślała na ostatek, że póki żył Maurycy, było jej znacznie przyjemniej. Mimo że mężczyzna był milczkiem i niewiele wnosił do rozmowy, to jednak dobrze spędzało się wspólnie czas. Mąż przynajmniej słuchał tego, co chciała mu przekazać. Czasami przytaknął, niekiedy rzucił jakieś słowo. Teraz w mieszkaniu panowała cisza, jeśli nie liczyć włączanej chwilami muzyki. Najgorsze było właśnie to, że Benedykta nie miała do kogo otworzyć ust.
Przecież nie będę mówiła sama do siebie. Jeszcze nie zwariowałam.
Czytaninka –
Po raz kolejny sięgając po powieść Edyty Świętek całkowicie odcięłam się od rzeczywistego świata, by w pełni przenieść się w życie bohaterów. Autorka ma niezwykły dar wprowadzania klimatu panującego w swojej powieści, który w zupełności sprawia, że czytanie tej książki jest niczym innym jak przyjemnością.
Wkraczamy w stan wojenny, w życiu naszych bohaterów dzieje się wiele złego. Justyna wciąż wierzy, że Eugeniusz się odnajdzie. W trudnych chwilach wspiera ją Tymoteusz, choć w późniejszym czasie sam przeżywa tragedię. Wojciech odchodzi od swojej żony Agaty. Stan wojenny przysparza naszym bohaterom nie lada kłopotów, życie w tym okresie nie należy do najłatwiejszego. Jak poradzą sobie ze zmaganiami dnia codziennego?
„Nie zasługuję na wybaczenie – pomyślał z głębokim smutkiem. Czasami doskwierały mu wyrzuty sumienia, że zataił przed rodziną coś niezwykle ważnego. Przed laty, gdy rozlała się ta rzeka kłamstw, myślał, że działa w dobrej wierze i podejmuje słuszne decyzje. Popełnił błąd, którego nie sposób było naprawić, gdyż to pociągnęłoby za sobą kolejne nieszczęścia i domysły.”
Muszę przyznać, że Edyta Świętek w 100% oddaje realia dawnych lat opisanych w swojej powieści. Osobiście nie żyłam w tamtych czasach, dlatego czytanie o nich sprawia, że mogę spojrzeć na świat po raz drugi, ale w innym obliczu. Tamte życie wcale nie było takie łatwe, ale myślę, że ludzie potrafili bardziej doceniać wartość pieniądza, a zwłaszcza rzeczy za nie nabytych. Był to okres w którym ciężko było cokolwiek dostać, a jeśli już się udało, to ludzie szanowali to co mieli i nie trwonili tego w jeden dzień. W dzisiejszym świecie już tego nie ma, zwłaszcza tego doceniania można by powiedzieć błahych spraw. Dzisiaj życie ludzi to najzwyczajniej w świecie wyścig szczurów, ciągła pogoń za pieniędzmi i mało chwil zadumy. Ale wróćmy do naszej powieści. W tej części spotykamy się z ogromem nieszczęść i smutków. Autorka nie szczędzi od przykrych chwil naszym bohaterom. Co rusz spotyka ich coś przykrego. Mimo wszystko starają się jakoś iść na przód. Jedni są bardziej wyrozumiali, inni mniej, a niektórym jakby odebrało rozumu. Dla mnie najbardziej irytującą bohaterką tej części była Marysia, młoda dama, której wszyscy i wszystko przeszkadzało. Wychodziła z założenia, że ona musi mieć wszystko najlepsze, że wszyscy powinni się jej słuchać, że to nie wypada pokazywać się z byle kim. Naprawdę gdyby w moim życiu przyszło mi żyć z taką osobą u boku, chyba bym ją „udusiła”.
Nasi bohaterowie są różnorodni. Jedni okazują ogrom serca i skruchy, drudzy za grosz nie mają przyzwoitości. Rodzina powinna zawsze trzymać się razem, niestety często tak nie jest. Widzimy to w obrazie naszych postaci, u których niejednokrotnie dochodzi do podziału poglądów. Pieniądze odgrywają tutaj też znaczą rolę, bo właśnie dzięki nim można było załatwić wiele ważnych spraw. Prawda była taka, że ci którzy mieli pieniądze mieli również i władzę. Ale w życiu przecież to nie one powinny być najważniejsze. Najważniejsza powinna być miłość, bliscy w naszym otoczeniu i wzajemne zaufanie. Niestety na łamach powieści widzimy, że mało kiedy tak się dzieje. Nasi bohaterowie zostają postawieni w różnych sytuacjach i w różnych obliczach. Niektórzy będą skrywać sekret, który już do końca ich dni będzie im ciążył i sprawiał wyrzuty sumienia. Inni będą całkowicie pozbawieni poczucia odpowiedzialności za swoich bliskich, będą unosić się dumą. Autorka zafundowała nam cały wachlarz emocji, które w zupełności odczujemy na własnej osobie.
„- Dziecko… Miłości nie można zmierzyć pieniędzmi. A pieniądze bez miłości nie są nic warte. Do głowy by mi nie przyszło, by liczyć te grosiska, które czasami gdzieś uciekają. Wyście są moim szczęściem i osłodą starości. – Pociągnęła nosem.”
Z każdym kolejnym tomem cyklu Grzechy młodości autorka utrzymuje wysoki poziom. Widać ogrom pracy i serca włożony w napisanie tych powieści. Dzięki Edycie Świętek spędzam naprawdę miłe chwile, uświadamiając sobie, że życie w okresie wojennym nie należało do łatwych. Ludzie każdego dnia zmagali się z problemami codzienności, żyli w ciągłym strachu nie wiedząc czego tak naprawdę mają się spodziewać. Z wielką niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu.
“Cień zbrodni” to historia, która pochłania czytelnika od pierwszych do ostatnich stron. To historia, która niejednokrotnie przyprawi nas o szybsze bicie serca i cały wachlarz emocji. To także historia, która pokazuje nam, że w rodzinie nie zawsze panują wspaniałe relacje. Ja jestem zachwycona i wierzę, że wy również będziecie. Polecam z całego serca.
ZaczytanaPrzyczyna –
Kiedy czytam książki Pani Edyty Świętek, przenoszę się w czasie. W sadze Grzechy Młodości jest to Bydgoszcz końca lat siedemdziesiątych i początek lat osiemdziesiątych. Autorka ma niezwykłą umiejętność oddawania klimatu panującego w tamtym okresie. Na trzeci tom powieści – Cień zbrodni – czekałam z niecierpliwością. Poprzedni tom został zakończony tak niespodziewanie i w tak emocjonującym momencie, że nie mogłam się doczekać kolejnego tomu. Bardzo chciałam dowiedzieć się co będzie dalej z rodziną Trzeciaków.
Początek stanu wojennego. Justyna czeka na męża. Ciągle wierzy, że Eugeniusz po ucieczce z wiezienia dobrze się schował. Niepokoi się, bo mężczyzna nie daje znaku. W trudach życia codziennego wspiera ją Tymoteusz. Od Agaty odchodzi mąż. Nie chce zdradzić co ich poróżniło. To Agata musi wyznać rodzicom i dzieciom swoje sekrety. Kazimierz po wysłużeniu odpowiedniej ilość lat, jeszcze jako dość młody mężczyzna odchodzi z milicji. Nie może patrzeć na to co się dzieje w kraju. Na pierwszy plan wysuwa się również młodsze pokolenie Trzeciaków. Wiesiek przysporzy ojcu wielu kłopotów. Maria zaskoczy swoich rodziców zmianą… oj nie napiszę jaką. Manuela znajdzie mądrego chłopaka.
„Psiakrew! – pomyślał rozczarowany mężczyzna. Wyhodowałem syna na niezgorszego bydlaka!
Sam nie był święty. Miał świadomość tego jak wiele złego zrobił w swoim życiu. Od śmierci Eugeniusza nie był w stanie znaleźć sobie miejsca. Co z tego, że przystąpił do spowiedzi i otrzymał ciężką pokutę, skoro nie potrafił jej wykonać? Przecież nie mógł nikomu zdradzić prawdy! Nie przyszłoby mu przez gardło wyznanie winy przed ojcem i matką. Wystarczyło mu już to, że Kazimierz wiedział o wszystkim. Pragnął zapłacić za swój podły czyn jakoś inaczej. Tak by nie rozszarpywać rodzicom wciąż krwawiących ran. O ile po tym, jak zaliczył cios nożem w klatkę piersiową, odmienił swoje postępowanie względem ślubnej, to teraz robił co mógł, by zadośćuczynić swe winy wszelkimi możliwymi środkami. Poprzysiągł sobie nie tylko zabezpieczenie potrzeb wdowy i jej dzieci, ale również, że nigdy w życiu nie dopuści, aby ktokolwiek z jego powodu zaznał krzywdy.”
Co mnie tak zachwyca w książkach Edyty Świętek? Realizm jej powieści. Wszystko jest tak dokładnie, plastycznie opisane. Czytam tę sagę i czuję jak Justyna każdą złotówkę obraca w palcach, jak chodzi w mokrych butach, bo nie stać jej na nowe. Czuję jak kobieta szarpie się próbując utrzymać swoją niewielką rodzinę. Jak Tymoteusz przeżywa to co zrobił i próbuje odpokutować swoje czyny. Widzę takich zwyczajnych ludzi, którym bieda i kryzys zagląda w oczy. Czytając książki Pani Edyty obserwujemy również przemiany jakie zachodziły w naszym kraju. Ja trochę pamiętam, ale jak czytam to sobie wszystko dokładnie przypominam. Wielokrotnie miałam chęć powiedzieć – pamiętam. Moja córka nie może uwierzyć, że stałam w kolejce z mamą po cukier, papier toaletowy. Jak mówię, że w sklepach był tylko ocet i ser żółty to nie może uwierzyć. Dla niej to jakiś kosmos. A dla mnie to wspomnienia… Przeczytajcie. Też tak to pamiętacie?
natala_reads –
Kolejny tom wielopokoleniowej rodziny, który urzekł mnie swoją prostotą i językiem. Dzięki autorce ponownie przeniosłam się kilkadziesiąt lat wstecz do jednego z polskich miast. Jeśli lubicie wielopokoleniowe sagi rodzinne, to “Grzechy młodości” będą idealną serią dla was.
To bardzo życiowa powieść. Zdarzają się w niej radosne chwile, kiedy cieszyć się można wraz z bohaterami, ale zdarzają się też te smutne i przygnębiające, które potrafią wyprowadzić czytelnika z równowagi i doprowadzić do łez.
Autorka ma niezwykły dar przekazywania emocji na papier, które podczas czytania towarzyszą czytelnikowi i nawet, jeśli chciałabym się bronić przed nimi i nie reagować na to aż tak dosadnie, to… jest to niemożliwe.
Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny tom, by móc powrócić do świata wykreowanego przez autorkę i przeżyć z bohaterami niezapomniane chwile.
Polecam wam całą serię, naparwdę warto po nią sięgnąć, a osobom, które mają za sobą dwa pierwsze tomy i zastanawiają się nad trzecim – nie zastanawiajcie się, tylko zabierajcie za czytanie! 😀
Dziękuję wydawnictwu za możliwość recenzji 🙂
@kasia.rzymowska –
Kolejny, trzeci już tom sagi opowiadającej o bydgoskiej rodzinie osadzonej w trudnych politycznie i społecznie czasach w polskiej historii. Kolejny, którego lektura pochłonęła mnie całkowicie. Perypetie rodu Trzeciaków nie dawały się odłożyć dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. A teraz…nie mogę się już doczekać kolejnej części.
?
W taj części docieramy razem z Trzeciakami do czasów stanu wojennego. Ludziom nie żyje się łatwo. Biedę i “trudne czasy” bardzo odczuwa Justyna, która po śmierci męża nadal rozpamiętuje jego śmierć – choć prawda na jej temat nie wyszła na jaw. Kobieta na dobrą sprawę nie zna nawet dokładnej daty śmierci ukochanego, wskutek czego na nagrobku widnieje tylko rok, w którym utonął. Jedyną pociechą Justyny są dzieci – Jola i Michał nie przysparzają matce zmartwień, tworząc zgrane, kochające się rodzeństwo. Justyna może również liczyć na pomoc Tymka, który wiedziony wyrzutami sumienia stara się za wszelką cenę ulżyć nieco wdowie w jej codzienności.
Tymoteusz i Elżbieta natomiast nie mogą zbytnio liczyć na rodzinne szczęście. Zarówno Wiesław, jak i Maria (a pod koniec właściwie Mirella) nie dostarczają im powodów do dumy. Najstarszy syn wpada w ogromne kłopoty, które niestety kończą się dla niego tragicznie. A Maria – cóż z niej wyrasta wielka egoistka, gardząca niżej postawionymi osobami, dbająca tylko o własny wizerunek rodem z Mody Polskiej. Nawet męża wybiera pasującego do katalogu 🙂
?
Ciężkie czasu nastały także dla Agaty. Kiedy na jaw wychodzi jej związek z Dereniem, Wojciech postanawia ją opuścić. Podczas procesu rozwodowego dowiaduje się także (ona i były mąż), że Piotr jest synem kochanka. Dereń na wieść o ojcostwie pragnie zbliżyć się do chłopca, działając w bardzo subtelny, wyważony sposób. Zyskuje dzięki temu jego przychylność, choć początkowo Piotr ma wobec niego agresywne nastawienie. Rozwód rodziców i późniejsze wieści bardzo przeżywa natomiast Beata, buntując się przeciw matce, która stara się z jednej strony zrozumieć i wspierać, a z drugiej wychowywać dorastającą córkę.
Kazimierz natomiast jest dumny z Manueli, która nie tylko bardzo dobrze zdaje maturę, ale też wychodzi za mąż za Alberta – chłopaka, który jest wykształconym, rozumnym młodym człowiekiem. To Albert pokazuje rodzinie drugie oblicze rządów partii, zarażając swoimi poglądami nie tylko żonę, ale i teściów. Kazimierz odchodzi na emeryturę i przyłącza się do “oporników”. Podczas jednej ze zorganizowanych mszy na okazję usłyszeć nauczanie księdza Popiełuszki, tuż przed jego uprowadzeniem. Odcina się też od Derenia mimo ich wieloletniej przyjaźni.
?
Wiele się dzieje. Jedni bohaterowie umierają lub giną, inni zakładają rodziny i rodzą dzieci. A wszystko wciąż świetnie osadzone w ciężkich czasach rządów partii i stanu wojennego. Ta opowieść czyta się sama. Podczas lektury wsiąkamy w klimat mieszkania na Kapuściskach, willi Tymka czy mieszkanka Heleny i Justyny. Słyszymy jak dzieci za oknem grają w gumę, warkot przejeżdżającego poloneza i czujemy smród z kominów Zachemu. Z niecierpliwością chcemy poznać kolejne losy zarówno tych bohaterów, których polubiliśmy, jak i tych którzy nie wzbudzają sympatii.
Ja jestem wielką fanką tej sagi i Wam też ja ogromnie polecam.